Sugerując się internetową wyszukiwarką Google, papież Franciszek, który rozpoczął pontyfikat zaledwie pół roku temu, jest jedną z najpopularniejszych osób w sieci. Jego godność należy do najczęściej wyszukiwanych w Internecie. Nowe informacje na Jego temat pojawiają się każdego dnia, a media prześcigają się w dostarczaniu najświeższych sensacji swoim odbiorcom.

Każde zdjęcie papieża Franciszka jest na wagę złota. Każde Jego słowo zostaje poddane dogłębnej analizie społeczeństwa i w żadnym wypadku nie zostaje pominięte. W obliczu rezygnacji Benedykta XVI i wielu skandalów dotyczących Kościoła Katolickiego, oczy świata są zwrócone właśnie na Jorge Mario Bergoglio, którego zdecydowanie można określić jako największe zaskoczenie 2013 roku, choć już teraz został wybrany na Człowieka Roku 2013 przez Vanity Fair.

Już od pierwszego dnia zwracał na siebie uwagę za sprawą skromności i niekonwencjonalnych zachowań, do których wierni nie przywykli. Świat nie spodziewał się, że nowy papież będzie tak zaskakiwał! Płaci za pobyt w hotelu, w którym zatrzymuje się podczas konklawe, nie korzysta z osobistego samochodu, a z autobusu, którym jadą pozostali kardynałowie. Rezygnuje z ozdób, kosztownych apartamentów, a na palcu zamiast pierścienia papieskiego nosi pierścień biskupi. Franciszek nie oczekuje ekskluzywnych dóbr i pokazuje, że Jego główną potrzebą jest kontakt z wiernymi. Wielokrotnie pomaga cierpiącym i chorym. Spotykając dziewczynkę z nogą w gipsie, podchodzi do niej, bierze jej nogę i całuje. Podczas mszy św. upamiętniającej Ostatnią Wieczerzę w Wielki Czwartek po raz pierwszy w historii obmył nogi dwunastu więźniów zakładu karnego Casa del Marmo, jak i dwóch kobiet.

Wspaniały dziennikarz, a z zawodu inżynier środowiska. Człowiek, który sporo w życiu przeszedł, ale mimo przeciwności losu, nie poddał się. Ma na swoim koncie wiele sukcesów, m.in.: od 2009 roku prowadzi wieczorne wydanie Wiadomości w TVP1, w 2010 roku, w tej samej stacji, prowadził programy publicystyczne Z refleksem Polskie sprawy oraz autorski program Niepokonani. Od stycznia 2011 był gospodarzem programu interwencyjnego Celownik... długo by jeszcze wymieniać. Jednym słowem, Krzysztof Ziemiec to człowiek wyjątkowy.

Muzyka to zbiór różnorodnych dźwięków. Te natomiast są falami akustycznymi o pewnych cechach, które wywołują wrażenie słuchowe. Wydawałoby się, że muzyka może wpłynąć jedynie na nasz zmysł słuchu (poprzez słuchanie jej, odbieramy bodźce słyszalne - logiczne) oraz ewentualnie wywołując w nas pewne stany emocjonalne. Jednak najnowsze badania dowodzą, że dźwięki, które odbieramy, wpływają na nas w dużo większym stopniu.

Japoński naukowiec, Masaru Emoto, badając cząsteczki wody, poddał je pewnemu eksperymentowi. Dwie szklanki wody z tej samej butelki słuchały dwóch różnych gatunków muzycznych. Jedna - heavy metalu, a druga - muzyki klasycznej. Po zamrożeniu i zbadaniu ich pod mikroskopem wynik był zaskakujący. Okazało się, że ta szklanka wody, która słuchała muzyki klasycznej, miała strukturę płatka śniegu (czyli najbardziej odpowiednią dla wody). Tej, która słuchała heavy metalu, struktura była bardzo, bardzo daleka do płatka śniegu. Eksperyment poszerzono. Wzięto wodę z włoskiego jeziora i wystawiono ją już nie tylko na muzykę, ale także na słowa. Efekt?

Od stuleci ludzie dążyli do ideału piękna. Nie inaczej jest w XXI wieku. Jesteśmy codziennie atakowani ze wszystkich stron wyretuszowanymi zdjęciami aktorów, modeli i celebrytów. W co drugiej gazecie znajdziemy diety cud czy magiczne sposoby na schudnięcie 30 kilogramów w miesiąc. Te wszystkie informacje zaszczepiane są w umysłach ludzi i wpływają na ich odbiór rzeczywistości.

Bardzo duży wpływ ma również najbliższe otoczenie. Znajomi, rodzina. Oni wszyscy wywierają wpływ na młodych ludzi. Dziewczyna, chcąc przypodobać się chłopakom, schudnie. Chcąc uniknąć szykanowania z powodu wyglądu, zmieni go, tracąc jednocześnie własny styl.

Ale czy to prawda?

Czy jest tylko jeden ideał piękna?

Do niedawna hegemonia Windowsa na świecie była niezaprzeczalna. Co prawda, liczył się również system operacyjny od Apple, aczkolwiek tylko w USA. Europa i zasadniczo reszta świata zostały skazane na produkty giganta z Redmont.

Naturalnie, istnieli również zapaleni linuksiarze, bazujący na otwartym systemie operacyjnym, głównie Debianie lub Red Hacie, jednak, jak już wspomniałem, byli to zapaleńcy. Pełna władza, a czasami nawet możliwość zainstalowania systemu, okupione były żmudną pracą w trybie tekstowym, a co za tym idzie opanowaniem mnóstwa komend, kompilacji jądr i innych dziwnych rzeczy, od których zwykłym, szarym użytkownikom jeżą się włosy na głowie. Mimo to wolne systemy zyskiwały coraz więcej zwolenników, mających dość korzystania z, co tu dużo ukrywać, kapryśnego systemu Microsoftu.