Praca zajęła III miejsce w konkursie na najlepszy tekst podejmujący temat
„Czy ludzie i zwierzęta mogą wzajemnie odmienić swój los?”
zorganizowanym z okazji Międzynarodowego Miesiąca Bibliotek Szkolnych
oraz Światowego Tygodnia Zwierząt
Relacje ludzi i zwierząt
Od wieków w życiu człowieka obecne są zwierzęta i odgrywają one kluczową rolę w nim. Psy ratownicze, konie pracujące w trudnych terenach czy zwierzęta terapeutyczne, pomagające osobom z różnymi zaburzeniami. Zwierzęta te nie tylko służą ludziom, ale często stają się ich nieodzownymi towarzyszami w trudnych chwilach. W relacji z nimi człowiek odnajduje poczucie bezpieczeństwa i wsparcia, które może prowadzić do głębokiej przemiany. Dla osoby zmagającej się z problemami pies może być kluczem do odzyskania radości życia. Z jednej strony, człowiek ma zdolność wpływania na życie zwierząt poprzez opiekę, ochronę i miłość, z drugiej zaś zwierzęta również potrafią odmienić nasz los – przynosząc ukojenie, wsparcie emocjonalne jak bezgraniczna miłość czy wręcz ratując życie. Ta wzajemna zależność kształtuje się przez całe życie, pokazując, że nasza przyszłość jest ze sobą ściśle związana. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to człowiek, jako dominująca siła na Ziemi, ma zdecydowaną przewagę w kształtowaniu losów zwierząt. Historia jednak pokazuje, że ta relacja jest o wiele bardziej złożona i że zwierzęta, choć często uznawane za istoty niższe w hierarchii, również mają ogromny wpływ na nasze życie. Natomiast ludzie mają wielką moc zmieniania losu zwierząt. Adopcja zwierzęcia ze schroniska czy wsparcie działań na rzecz ochrony zagrożonych gatunków to aktywności, które mogą radykalnie odmienić życie zwierząt. Zwierzęta, które doświadczyły cierpienia lub porzucenia, mogą dzięki ludzkiej pomocy odzyskać godność, poczucie bezpieczeństwa i szczęście.
„Ponad Wiedzę”
Rozszerzam swe horyzonty,
dumam nad zwykłymi rzeczy tam, gdzie Boga już nie ma,
gdzie zło do mnie przychodzi,
gdzie piekielna jest rzeka.
I pośród cieni i krzaków, droga nieufna i długa, spogląda Ktoś tam na mnie,
Czeka mnie wnet obłuda.
Koniec. Prowadzą mnie na sąd ostateczny. W mojej głowie kołatało się wiele niepokojących myśli. Zostałam wprowadzona w labirynt z uśmiechniętymi słoneczkami wymalowanymi na ścianach. Moja przewodniczka po tej nieznanej krainie wydawała się równie zdezorientowana co ja. Uznałam ją za wcielenie Wergilego, szukającego odpowiednich drzwi prowadzących do zupełnie nowych wymiarów rzeczywistości. Zastanawiałam się, gdzie zaraz trafię: do nieba, czyśćca czy też piekła?
Nagle w oddali usłyszałam czyjś krzyk. Miałam ochotę opuścić ten budynek, choć zapomniałam o rzucaniu okruszków chleba po drodze, żeby jakoś wrócić do wyjścia. Widocznie nie było już odwrotu.
Sala, w której się znalazłyśmy, miała pomarańczowe ściany. W rogu znajdował się ogromny telewizor plazmowy. Na podłodze leżały zabawki, a ściany zdobiły rysunki przypominające sztukę współczesną. Pośrodku pokoju stało pięć wysłannic Pana Boga.
Biblioteka to wyjątkowe miejsce dla maniaka literatury. Każdy fan Harry'ego Pottera, Stephena Kinga albo Pauli Hawkins znajdzie tam coś dla siebie.
Ja, kiedy do niej chodzę, uwielbiam przechadzać się między regałami w poszukiwaniu pozycji mniej znanych, którym mogłabym dać nowe życie. To w pewien sposób ekscytujące, kiedy wiesz, że tylko nieliczni trzymali daną książkę w rękach. To tak, jakby posiadać skarb piratów, który przeznaczony jest tylko dla wybrańców!
Jeśli miałabym być w stu procentach szczera, to musiałabym powiedzieć, że moją idealną biblioteką jest taka, w której Ron Weasley latałby na miotle, Blue wraz z Kruczymi Chłopcami szukałaby legendarnego króla Glendowera, a Kaz Brekker razem ze swoimi wronami planowaliby napad na Lodowy Dwór. Krótko mówiąc – miejsce, w którym mogłabym się spotkać z bohaterami moich ulubionych serii i po prostu z nimi porozmawiać, jak z dobrymi przyjaciółmi. Chciałabym odkryć sekret trolli z książek Daniel L. Jensen, zobaczyć na własne oczy niesamowity cyrk, który jest tak pięknie opisany w „Cyrku nocy”, czy też przytulić się do Kubusia Puchatka.
W moich najśmielszych marzeniach spotykam książki, które żyją. Bywają ludzie, z których można czytać jak z otwartej księgi. Wystarczy, że się na nich spojrzy i już łatwo można dostrzec mądrość wypisaną złotym atramentem na ich twarzach. Spotkanie z takim człowiekiem niezwykle ubogaca i nas samych uczy pisać historię swojego życia pod dyktando serca i rozumu. Jednak ja chcę zaproponować zupełnie nową koncepcję druku zwartego, mianowicie książki, które gadają!
Są ludzie, którzy nigdy nie wypożyczają książek. Wolą wydać pieniądze, by na półce położyć swój własny zakup, niedostępny dla reszty świata. Zdarza się, że powodem takiego stanu rzeczy jest dyskomfort spowodowany świadomością, że prawdopodobnie wypożyczoną publikację przed nami trzymał w swych dłoniach, ktoś dużo mądrzejszy i rozeznany. Wielu woli mieć swoją wiedzę na własność i ukryć ją niczym skarb. Sama uważam, że skarbami powinno się dzielić, szczególnie jeśli chodzi o wiedzę, która nie może ubyć na skutek rozmnażania jej. Wiedza jest potężną siłą, matką, która przygarnia jak swoje dziecko, każdego, kto tylko chce ją podziwiać i poznać z imienia.
Strona 2 z 5