Wreszcie jest! Przyszła długo oczekiwana wiosna. I od samego początku wyzwala - chyba w każdym – dzikie pragnienie nicnierobienia, obijania się, wygrzewania się w pierwszych ciepłych promieniach słońca. Niestety, obowiązków nie ubywa… A na przyjemności jak zwykle zostaje za mało czasu. Również i ja nie potrafiłam znaleźć go na tyle, bym zdołała przeczytać wszystkie zalegające na moich półkach książki. Sięgnęłam jedynie po te, które leżały tam najdłużej.

Natrafiłam więc i na taką, którą kupiłam podczas grudniowego(!) spotkania z autorem w Muzeum Gombrowicza. Muzeum organizowało wówczas cykl spotkań, który – w nawiązaniu do twórczości Gombrowiczowskiej - nosił chwytliwą nazwę „Twarze i gęby”. Na jedno z nich został zaproszony Jan Nowicki ze swoją najnowszą pozycją „Mężczyzna i one”, którą pragnę polecić każdemu, kto szuka lekkiej, ale niepozbawionej refleksji lektury.

Książka swój początek bierze z długich rozmów z Katarzyną Zimmerer prowadzonych dla Zwierciadła. Sam Nowicki zaczął pisać o wiele później, gdy zaproponowano mu cykl artykułów do tego samego pisma. Sposób w jaki to robił, zapewnił mu tytuł specjalisty ds. kobiet. Ale „Mężczyzna i one” to nie tylko rozważania dotyczące różnych aspektów miłości oraz relacji damsko – męskiej we współczesnym świecie, to także bardzo przemyślane teksty o domu, przemijaniu, obojętności czy własnym odbiciu w lustrze.

Czytając te opowiadania, ma się wrażenie wizyty u lekarza przeprowadzającego wywiad środowiskowy - pada króciutkie i konkretne pytanie, wręcz hasło, ale odpowiedź nie jest już tak lakoniczna; często przyjmuje dłuższą formę, tylko po to, by pokazać kilka z możliwych wariantów spojrzenia na tę samą kwestię.

Cały tekst, pisany prostym językiem, jest przepełniony humorem, ironią, niekiedy wręcz sarkazmem, który mogłoby się wydawać, jest wpisany w osobowość autora. Sam przecież powiedział, że poważne odbieranie życia wiąże się z szaleństwem. To według niego „prawdziwy mężczyzna powinien spalić dom, wyciąć drzewo i dać synowi po mordzie, jeśli ten jest kretynem”.

A oto krótka historyjka, którą stworzył Nowicki, udzielając odpowiedzi na pytanie, czy to prawda, że mężczyźni są tą słabszą płcią…

Mimo czterdziestki, na karku wyglądała jak dziewczynka. W pracy poruszała się szybko i gwałtownie, mówiła zdecydowanym głosem i błyskawicznie podejmowała decyzje. Kiedy na horyzoncie pojawiał się jej mąż, zaczynała szczebiotać, zapominała o najprostszych sprawach i sprawiała wrażenie, jakby nie umiała samodzielnie policzyć do trzech. „Ona jest taka życiowo niezaradna” – mówił o niej z rozczuleniem i zaraz dumnie dodawał: „Gdyby nie ja, dawno by już zginęła”. „Czy on naprawdę nie widzi, że zupełnie sama kierujesz wielka agencją reklamową?” – pytały ze zdumieniem zazdrosne koleżanki. „Nie – odpowiadała. – Przekonałam go, że żyję tylko i wyłącznie dzięki jego pomocy. Uwierzył mi. Mężczyźnie można wmówić wszystko”.

Zgadzacie się z tym?

Aleksandra Wziątek, kl. 1C

Źródło zdjęcia:

http://www.empik.com/mezczyzna-i-one-nowicki-jan,p1052804097,ksiazka-p