Nigdy nie myślałam, że dożyję takich czasów, kiedy będę tęskniła za szkołą. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że zamiast w sali lekcyjnej pół dnia będę spędzała przed komputerem, nigdy bym w to nie uwierzyła. Świat nie byłby prawdziwy, gdyby nas nie zaskakiwał, a wiec stało się. Z dnia na dzień w Polsce zapanowała pandemia, która spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Rząd, by zapobiec rozszerzaniu się choroby, zmuszony był stopniowo ograniczyć masowe spotkania, zamknąć galerie i w końcu uczelnie. Po paru tygodniach nadszedł czas i na polskie szkoły, które zostały zamknięte, a wraz z tym uwięziono w domach tysiące młodych ludzi. Po początkowym wybuchu radości, przyszedł czas na smutną refleksję, jak to może wpłynąć na nasze pokolenie? Nietrudno przecież przewidzieć, jakie to będzie miało konsekwencje w przyszłości.

Każdy potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, żeby normalnie funkcjonować. Z dnia na dzień zostaliśmy zmuszeni poznać nieznane nam sposoby nauki w domu. Początki nie były łatwe, trudno zmienić z tygodnia na tydzień tryb życia. Nawet jeśli są to najmniejsze zmiany, zawsze są one dostrzegalne i trudne. Codzienne wstawanie parę minut przed lekcją i siadanie przed komputerem, co w tym może być trudnego? A co się z tym wiąże? Monotonia, brak chęci, lenistwo, otyłość i depresja, czyli wszystkie możliwe zagrożenia. Dość szybko wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, jak bardzo początkowa euforia była mylna. Niby uczniowie mają więcej swobody, obeznani w Internecie i nowoczesnych technologiach, wydawało się, że perfekcyjnie wpasują się w zdalne nauczanie. Większe trudności zapewne spotkały nauczycieli, którzy musieli zderzyć się z nowoczesnymi technologiami, a zapewne dla wielu nie było to proste. I niby wszystko super, ale…? To, co się obecnie dzieje, ma też drugą stronę medalu, każdy rozsądnie myślący człowiek stopniowo zdaje sobie sprawę, że taki tryb nauki ma złe skutki. Zakres materiału z wszystkich przedmiotów jest bardzo duży, a braki jeszcze większe. Chęci do nauki cały czas maleją, za to problemy zdrowotne wynikające z samotności rosną w szybkim tempie. Jak będzie wyglądało społeczeństwo, które pewnego dnia na dobre opuści swoje izolatki? Bo chyba kiedyś ten moment wreszcie nastąpi? Czy to będzie naród zwielokrotnionych samotników, depresyjnych osobowości, maniaków gier komputerowych z przyrośniętym do dłoni telefonem komórkowym, zwyrodnieniem kręgosłupa i poważną otyłością? Brzmi strasznie, ale takie są realia i takie smutne prognozy na przyszłość. Czy uda nam się temu zapobiec i zmienić to, co nas czeka? Myślę, że w dużej mierze zależy to od nas samych, od wsparcia fachowców, na których ostatnio bardzo wzrosło zapotrzebowanie. Zawody takie jak psycholog, psychoterapeuta, psychiatra to chyba mocno przyszłościowe dziedziny nauki. Może warto pomyśleć o takim kierunku studiów?

Aktualnie sytuacja zdaje się poprawiać, jednak skutki spowodowane pandemią i zamknięciem w domu są i będą z nami jeszcze przed długi czas… Będę baczną obserwatorką tych zmian, mam nadzieję, że kiedyś moim wnukom opowiem z łezką w oku, jak przeżyliśmy pandemię, niczym nasi przodkowie cholerę czy dżumę. Może nawet zatęsknię za nią…? Tymczasem czekam, aż wreszcie to się skończy i będziemy mogli wszyscy normalnie żyć. Może bardziej ostrożni, trochę okaleczeni, z małą nadwagą, ale jednak z nadzieją patrzący w przyszłość.

 

Aleksandra Sobień, kl. 2CG