Walentynki to dzień, który współcześnie wzbudza mnóstwo kontrowersji. Żyjemy w czasach, w których coraz więcej ludzi stawia na niezależność i samodzielną podróż przez życie, co w oczywisty sposób wyklucza możliwość obchodzenia tego międzynarodowego święta. Wiele osób uznaje dzień zakochanych za nacisk ze strony społeczeństwa i krytykę życia w pojedynkę. Często słyszy się, że miłość do drugiej osoby powinno okazywać się przez cały rok, a nie tylko jednego dnia. Nawet osoby będące w stałych związkach często patrzą na walentynki krytycznie, uznając je za zbędne propagowanie konsumpcjonizmu.

W niektórych wyznaniach święto to jest nawet zakazane i uznane za niezgodne z normami religijnymi – sytuacja taka obejmuje Świadków Jehowy oraz islam w takich państwach jak Indie i Pakistan. Jakiekolwiek obchody tego dnia, nawet wysyłanie sobie kartek, uznawane jest za niezgodne z duchem danej religii.

W Polsce krytyka walentynek wynika w dużej mierze z ich niepolskiego pochodzenia. Głównie osoby starsze uznają je za próbę amerykanizacji i zastąpienia polskiej tradycji i kultury czymś obcym. Mimo wszystko nawet osoby młode, z naszego najbliższego otoczenia, wykazują niechęć do jakichkolwiek tradycji typowych dla tego dnia. Co prawda, jest to okazja do sprawienia przyjemności najbliższym nam osobom, ale czy naprawdę potrzebujemy w tym celu konkretnego dnia? Jeśli tak, to warto zapoznać się z jego historią i genezą, która wcale nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.

Święto zakochanych prawdopodobnie swoje korzenie ma już w starożytnym Rzymie. Luperkalia, bo to właśnie od obchodów tego święta powstały dziś dobrze nam znane walentynki, wyglądały trochę inaczej. Obchodzono je od 13 do 15 lutego ku czci bożka Fauna lub pierwotnie Luperkusa, czyli boga pasterzy. Święto związane było bezpośrednio z legendą o Faustulusie, który był pasterzem i według mitów znalazł Romulusa i Remusa w wilczym legowisku. Obchody także nie wyglądały tak, jak teraz je praktykujemy – polegały na składaniu w ofierze dwóch kozłów oraz psa, następnie kapłani prowadzący ceremonię zakładali skórę świeżo zabitego kozła. W następnym kroku kapłan uderzał uczestników święta rzemieniami ze skóry zwierząt. Praktykom najchętniej poddawały się bezdzietne kobiety, ponieważ wierzyły, że pomoże to w uzyskaniu potomstwa. Stąd też Luperkalia były określane Świętem Płodności. Jest to jedna z wersji, druga zakłada, że wszystko zaczęło się od słowiańskiej Nocy Kupały, która obchodzona była w czerwcu.

Jednak żadna z wersji nie wyjaśnia obecnej nazwy walentynek. Także skąd się ona wzięła? Odpowiedzi na to pytanie również należy szukać w Rzymie, ponieważ, jak wiemy, tam urodził się święty Walenty. Według legend dawny władca Rzymu zabronił młodym mężczyznom żenić się, a św. Walenty, sprzeciwiając się zasadom, po kryjomu udzielał im ślubu. Gdy wszystko się wydało, został stracony. Można więc uznać, że zginął w imię miłości. Jak widać, z historii zachowało się niewiele, jednak trudno, żebyśmy w obecnych czasach składali w ofierze kozły czy inne zwierzęta. Na szczęście, znaleźliśmy mniej brutalne formy ukazania szacunku i oddania ukochanej osobie.

 

Hanna Kucharczyk, kl. 3C

Paulina Woźniak, kl. 3C

 

Źródła:

Imperiumromanum.pl

Wiadomosci.wp.pl