Death Grips to trio pochodzące z Sacramento w Kalifornii. Muzycy wbrew nazwie, która sugerowałaby przynależność do panteonu black metalu, tworzą ekperymentalny hip-hop, będący w istocie mieszanką ravu, industrialu, noisu i rapu. W skład zespołu wchodzą: Mc Ride, Zach Hill (perkusista grający wcześniej w noise rockowym zespole Hella) oraz producent Andy Morin. Do fanów zespołu zaliczają się David Bowie, Tom Morello, Iggy Pop czy Björk. Ta ostatnia nagrała nawet Kalifornijczykom sample, na których w całości opiera się album „Niggas on The Moon”.

Zadebiutowali mixtapem „Exmilitary” w 2011 roku. Później nagrali 5 albumów studyjnych, w tym roku ukazał się „Bottomless Pit”. Brzmienie zespołu ulega wielu zmianom, od surowego i industrialnego, do nieco bardziej wygładzonego, miejscami nawet klubowego. Mimo to nie idzie się tu pogubić, gdyż każda płyta reprezentuje oryginalny, przemyślany koncept oraz przywołuje na myśl szereg różnych inspiracji (miejscami słychać tu nawet punka). W swoich tekstach MC Ride zabiera nas w nihilistyczną podróż po miejscach ciemnych i mrocznych, po zaułkach, które szerokim łukiem omijamy nawet w dzień, w podróż podczas, której spotkamy ludzi, z którymi poczujemy się co najmniej nieswojo.

Warto również wspomnieć, że wszyscy trzej muzycy to artyści wizualni. Piosenkom towarzyszą zazwyczaj charakterystyczne teledyski udostępniane w Internecie. Na szczególną uwagę zasługują filmy do utworów: „Intimitate Sensation” oraz „Beware”.

Przypadek Death Grips idealnie obrazuje formowanie się dzisiejszych gustów muzycznych. Muzyka zespołu początkowo funkcjonowała jako mem, "żart dla wtajemniczonych", z czasem jednak dzięki Internetowi, a zwłaszcza mediom społecznościowym zyskali popularność, jak również przychylność krytyków. Podobnie było na przykład z reaktywowanymi Swans lub szwedzkim raperem Yung Leanem. Jeszcze 20 lat temu owi wykonawcy byliby zupełnie nieznani poza swoją małą, lokalna sceną.

Formacja może swoją twórczością odrzucić przeciętnego słuchacza. Z pewnością jest ona unikalna, ma swój własny niepowtarzalny charakter, dlatego warto dać jej szansę, pomimo początkowych, ewentualnych trudności. Być może jest to najważniejszy zespół obecnej dekady. Ekscytująca jest myśl o tym, jaki będzie jego następny ruch, jakie piętno odciśnie na muzyce przyszłych pokoleń, a także jak na te eksperymenty zapatrywać będziemy się za lat dwadzieścia, trzydzieści... Cóż, czas pokaże.

 

 

Antoni Skowroński, kl. 1C

 

Źródło zdjęcia: http://melodicdistraction.com/like-death-grips/