Dnia 6 października 2015 roku miałam okazję obejrzeć inscenizację „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, wystawioną na deskach radomskiego Teatru Powszechnego. Wydarzenia, znane nam z dramatu, zostały przeniesione na grunt XXI wieku.

Choć aktorzy posługiwali się oryginalnym tekstem, powstałym w okresie Młodej Polski, można było odnieść wrażenie, iż obserwujemy sceny charakterystyczne dla współczesnego wesela. Stroje gości czy muzyka disco polo to elementy, które jednoznacznie wskazują na dzisiejsze czasy. Jednak chociażby tradycyjne, krakowskie stroje pary młodej przypominają nam o idei Wyspiańskiego – przedstawieniu różnych grup społecznych zgromadzonych razem, mimo licznych sporów. Goście z miasta i ze wsi bawią się ze sobą – tańczą, piją alkohol, romansują – tak jak dzieje się na wielu przyjęciach weselnych.

Dość minimalistyczna scenografia, przygotowana przez Katarzynę Kornelię Kowalczyk, zmieniała się kilkakrotnie w trakcie przedstawienia. Zniszczony budynek w pierwszym akcie oraz otaczająca aktorów sztuczna mgła tworzyły nieco mroczny klimat. Podobnie było w drugim akcie, kiedy na scenie znajdował się jedynie duży, drewniany stół, a za siedzącymi przy nim aktorami wisiała foliowa płachta. Gra świateł, a także kontrast pomiędzy surową scenografią a kiczowatym weselnym klimatem przywoływały na myśl sceny z horroru. To wrażenie potęgowały szczególnie sceny nawiedzenia „postaci dramatu”, w które wcielili się aktorzy grający w tym samym spektaklu innych bohaterów. Mogło to wynikać z ograniczonej liczby artystów, a być może to duchy wcieliły się w weselnych gości, uzewnętrzniając ich naturę?

Jako tajemnicze postaci zostali ukazani także Rachela i jej ojciec. Ubrani na czarno, opanowani, przypominali nieco współczesnych gotów. Natomiast Chochoł był na scenie postacią komiczną. Zamiast grać usypiającą gości melodię, wykrzykiwał dziwaczną piosenkę.

Uwspółcześnienie dramatu udowadnia, że „Wesele” jest utworem uniwersalnym. Pokazuje nam, że polskie społeczeństwo niewiele zmieniło się na przestrzeni wieków oraz uwydatnia i ośmiesza niektóre z narodowych przywar – skłonność do pijaństwa i awantur. Niepokojący klimat panujący na scenie przypomina o problemie poruszonym przez Wyspiańskiego – braku porozumienia pomiędzy chłopami a inteligencją, który nie pozwolił na wspólną walkę o wolność Polski.

 

 

 

Olga Gregier, kl. 3B

 

Źródło zdjęć:

http://www.teatr.radom.pl/spektakle/id/151.html