Mimo że dzieje się to po trzech latach, Taco Hemingway wraca i tak wcześniej, niż się na to przygotowywałem. Z powodu przesłania w puencie „Europy” mówiącej o potrzebie odpoczynku na czas nieokreślony sam byłem skłonny dekadę narzekać z powodu tego, z czym Filip Szcześniak nas zostawił. A jednak zostałem zaskoczony. Pozostaje tylko pytanie, czy pozytywnie?

Tematyka „Oświecenia” kręci się głównie wokół blokady twórczej autora oraz przemyśleń na temat współczesnego społeczeństwa. Blokady twórczej, która – moim zdaniem – nie minęła lub też Taco za pewien kierunek w swojej muzyce obrał to, jak tworzy swoje albumy od „Jarmarku”. Wszystkie trzy ostatnie solowe albumy Taco możemy sprowadzić do: posiadania wybitnego pomysłu na album koncepcyjny, wykonania tego pomysłu w bardzo kreatywny i pełen pasji sposób, a na koniec małego zaangażowania w same piosenki na albumie. Moim zdaniem, Taco Hemingway ma świetne ramy, ale powoli nie ma już czego w nie wkładać. Zgodnie z tym schematem „Oświecenie” dostarcza nam to, co Taco zdążył opisać już kiedyś. Pod kątem bitów jest raczej przeciętnie. Również w tej kwestii występuje to, za czym osobiście bardzo nie przepadam, jeśli ktoś już się bierze za album koncepcyjny. Warstwa muzyczna wszystkich piosenek zebranych w całość albumu nie składa się w jedną całość. Ogólnie to, co się dzieje z otoczką dźwiękową na „Oświeceniu”, to średnia tego, co akurat dany producent miał na dysku plus premiera „Utopii” Travisa Scotta dwa miesiące wcześniej.

Jednak co się udało? Fragmenty audycji tytułowego radia 1-800 Oświecenie, które będzie towarzyszyć od początku do końca oraz będzie stanowić wstęp do różnych tematów podejmowanych w tekstach. 1-800 Oświecenie w kontekście samej historii przedstawionej na albumie jest terapeutyczną stacją radiową, w której prowadzący zaprasza do rozmowy każdego, kto chce podzielić się z nim dowolnymi rozterkami. Głosu użycza mu sam Taco mówiący trochę niższą barwą. Jakiekolwiek pomysły na poboczną narrację Taco miał na wcześniejszych projektach, np. fragmenty wywiadów lub dzienniki pokładowe, to ten został najlepiej i najszerzej poprowadzony ze wszystkich dotychczasowych.

Wracając do krytyki, zwrócę uwagę jeszcze na samo zakończenie. Taco tłumaczy w nim ewentualny zawód fanów jego nową muzyką swoim szczęściem i kolejnym etapem w stawianiu na siebie, a nie na karierę. Konkluzja ta wydaje mi się dość nietrafiona. Rok temu, po pięcioletniej nieobecności, Kendrick Lamar w „Mirror” również tłumaczył niezadowolenie fanów stawianiem siebie na pierwszym miejscu. Jednak w jego przypadku źródłem zgryzoty słuchaczy była jego ciągnąca się nieobecność. Za to Taco w ten sposób próbuje wytłumaczyć swoją coraz częściej przeciętną twórczość. Tak jakby szczęśliwi ludzie nie byli zdolni do tworzenia dobrej muzyki.

Okej, a jeśli po prostu to mi się nie podoba i krytykuję album, który nie trafia w mój gust? Zawsze raczej doceniam ciekawe teksty napisane po polsku, a szczególnie rapowe, tak więc Taco przynajmniej kiedyś był przeze mnie słuchany regularnie. To, co się zmieniło, to wpadanie w monotonną krytykę konsumpcjonizmu i swego rodzaju populizm. Coraz częstsze upraszczanie przekazu na rzecz szerokiej aprobaty, co można wykonać konstruktywnie, lecz w omawianym materiale nie ma miejsca. Na ten moment możemy uznać to za zestaw cech twórczości Taco od roku 2020.

„1-800 Oświecenie” oceniam jako momentami zwracający uwagę, jednak głównie przeciętny album w dyskografii człowieka, który zasłynął z bardziej uważnego podejścia do swojej muzyki. Cieszę się, że Filip Szcześniak z roku na rok prowadzi coraz zdrowsze życie, szkoda jednak, że jak widać, nie idzie to w parze z ratowaniem polskiej sceny przez Taco Hemingwaya.

Paweł Czajkowski, kl. 3C

Źródło zdjęcia:

https://glamrap.pl/taco-hemingway-1-800-oswiecenie-nowa-plyta-i-preorder/