Jeśli chodzi o Złotą Piłkę za sezon 11/12, kandydatów mamy trzech. Są to: Cristiano Ronaldo z Realu Madryt oraz dwaj piłkarze FC Barcelona – Lionel Messi i Andres Iniesta. Świat futbolu, lecz szczególnie kibice, od lat zmaga się z pytaniem na temat, "kto jest lepszy" - Leo czy Cristiano?

Dwaj, wspaniale wyszkoleni technicznie piłkarze, bijący wszelkie rekordy strzeleckie, muszą w końcu dopuścić do głosu trzeciego - niespełna 27-letniego Iniestę. Ale czy ten głos wystarczająco dobrze słychać? Wydaje się, że niestety nie i dość dużym zaskoczeniem byłoby zwycięstwo Andresa w tegorocznym plebiscycie Złotej Piłki FIFA. Mimo wygrania przez niego nagrody dla "Najlepszego zawodnika Europy Sezonu 11/12", szanse na wyczytanie jego nazwiska podczas werdyktu końcowego są naprawdę małe. Byłoby to nieprawdopodobne, lecz gdyby się zastanowić, wszystko jest możliwe, bowiem futbol przyzwyczaił nas do niespodzianek, a jeśli chodzi o Ballon D'Or 2012, kwestią rozstrzygającą będzie obiektywizm głosujących - a w zasadzie jego brak.

Rozpatrzmy pokrótce sytuację każdego z kandydatów. Na pierwszy ogień zwycięzca 3 ostatnich edycji - Lionel Messi. W tym sezonie jego jedynym, w miarę ważnym tytułem, jest Puchar Króla, w którego finale przeciwko Atletico Madryt, zdobył hattricka. Przegrał Mistrzostwo La Liga na rzecz Realu Madryt na czele z Cristiano Ronaldo oraz niedawno Superpuchar Hiszpanii. Nie zdobył wraz z Barceloną także Ligi Mistrzów, gdzie w dwumeczu z Chelsea przestrzelił rzut karny. Jak widzimy, jeśli chodzi o tytuły, sezon Lionela dość marny, ale nie jest to przecież tylko i wyłącznie jego wina. Trudno ocenić jego wkład w bezpośrednie mecze z Realem Madryt, gdzie dopiero ostatnio zaczął strzelać bramki. Obiektywnie, w tych spotkaniach systematycznie przyćmiewany przez grę swojego największego konkurenta - CR7.

Z drugiej strony jednak został Pichichi Ligi Hiszpańskiej, z dorobkiem 50 bramek, niedawno pobił kosmiczny rekord Muellera, który w latach 70, w jednym roku kalendarzowym, zdobył 85 goli. Obecnie w Lidze Hiszpańskiej ma już 23 gole, co zostawia przeciwników daleko w tyle i nie zanosi się na to, by Lionel zwolnił tempo. O ile nie dostanie kontuzji lub przestanie grać w piłkę z przyczyn losowych, prawdopodobnie będziemy świadkami najlepszego sezonu Messiego w jego dotychczasowej karierze.

Drugi biegun to oczywiście przebojowy i ekspresyjny Cristiano Ronaldo z Realu Madryt. Osiągnięcia? Mistrzostwo La Liga, półfinał EURO 2012, gdzie koroną króla strzelców podzielić się musiał z 6 innymi przeciwnikami. Do tego Superpuchar Hiszpanii i wielokrotnie bohater pojedynków z Barceloną - Gran Derbi. Koszmar klubu z Katalonii - jako jedyny zawodnik w historii aż 6 razy z rzędu strzelił przynajmniej jedną bramkę w El Classico. Zajął także pierwsze miejsce w plebiscycie GOAL.COM '50, tym samym zostając, według kibiców, najlepszym piłkarzem świata.

W obliczu tych niesamowitych sukcesów wydaje się, że wszystkie karty są w rękach Cristiano, lecz do historycznego wyczynu Messiego sporo mu brakuje. Nie zdobył także z Realem Madryt upragnionej Ligi Mistrzów, choć w dwumeczu z Bayernem zagrał koncertowo - strzelił dwa gole oraz zaliczył asystę. W decydującym jednak momencie zawiódł, nie strzelając rzutu karnego, co w perspektywie czasu i spudłowanych strzałów jego kolegów, okazało się końcem przygody z Ligą Mistrzów i równie dotkliwą osobistą porażką CR7.

Ostatni kandydat to oczywiście Andres Iniesta, który siłą rzeczy w wielu punktach podziela opis sukcesów i porażek Lionela Messiego. Brak Ligi Mistrzów, brak Superpucharu Hiszpanii oraz brak Mistrzostwa tego kraju nie dają mu wielkich szans na zwycięstwo w Ballon D'Or 2012. Dorobek strzelecki w ubiegłym sezonie również nie imponuje - jedynie 8 goli, przy 46 Cristiano Ronaldo oraz 50 Messiego. Na tle pozostałych kandydatów, nie wyróżniał się ani w Lidze Mistrzów, ani w żadnych hiszpańskich rozgrywkach.

Z drugiej strony został wybrany najlepszym zawodnikiem EURO 2012, wygrał Mistrzostwa Europy drugi raz z rzędu oraz otrzymał nagrodę dla "Najlepszego zawodnika Europy sezonu 11/12", które w zależności od wyznawanej opcji klubowej było sporym zaskoczeniem. Ten właśnie sukces stawia go na dobrej drodze do triumfu w tegorocznym plebiscycie Złotej Piłki, a czas pokaże, na ile mocna jest to karta w rękach Andresa Iniesty.

Podsumowując, najbardziej prawdopodobny scenariusz to ten znany od lat: batalia o tron światowego futbolu odbędzie się pomiędzy Messim a Ronaldo. Jose Mourinho skomentował to tak: "Skoro obaj są przynajmniej na tym samym poziomie, to dlaczego jeden ma mieć cztery Złote Piłki a drugi jedną?". Andres'a Iniesty niestety trudno doszukać się w tych wszystkich komentarzach i wypowiedziach. O zwycięstwie, tak jak wcześniej wspomniałem, z całą pewnością zadecyduje BRAK obiektywizmu ze strony dziennikarzy oraz trenerów i zawodników. Co mam na myśli?

"Dlaczego nie głosował Pan na Cristiano Ronaldo?" - zadano pytanie pewnemu dziennikarzowi z Europy. Odpowiedź rozbrajająca: "Bo go nie lubię". To samo tyczy się innych kandydatów. W świetle takich wypowiedzi, werdykt nie wydaje się sprawiedliwy, bo może warto zadać sobie pytanie, na ile jest to jeszcze wyróżnienie dla najlepszego piłkarza świata, a na ile zwycięstwo tego, który najlepiej się w mediach sprzeda i którego wizerunek najbardziej odpowiada opinii publicznej? Odpowiedzią może być cisza lub realne rozpatrzenie tego, czy w obliczu takich faktów plebiscyt Złotej Piłki ma jeszcze jakikolwiek sens.

 

Pozdrawiam

Krystian Pomorski, kl. 1C

Źródło zdjęcia:

http://sport.tvp.pl/10305935/pilka-nozna/hiszpania/aktualnosci/messi-wiedzialem-ze-ronaldo-bedzie-moim-rywalem