24 marca to dla większości z nas zwykły dzień. W rzeczywistości jednak tego dnia obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów w czasie okupacji niemieckiej. Dzień ten stanowi wyraz szacunku dla wszystkich tych, którzy narażali swoje życie, by pomagać innym. Mimo iż święto to dotyczy bardzo ważnych wydarzeń, nie jest ono zbyt rozpowszechnione, co według mnie jest ogromnym nieporozumieniem, zwłaszcza w dzisiejszych realiach.

Polacy ratowali Żydów podczas II wojny światowej. To stwierdzenie jeszcze 50 lat temu nie podlegałoby absolutnie żadnej dyskusji. Obecnie jednak słowa te w niektórych środowiskach mogą być nawet uznane za kontrowersyjne, a dla niektórych osób będą mieć większy wydźwięk polityczny niż historyczny. Jednak nawet w dzisiejszych czasach każdy świadomy obywatel powinien odróżnić politykę historyczną od powszechnie uznanej prawdy historycznej.

Jak powszechnie wiadomo, II wojna światowa wybuchła 1 września 1939 roku. Wraz z żołnierzami Wermachtu na naszych ziemiach pojawił się plan całkowitej eksterminacji Żydów, czyli Holocaust. W zajętym przez Niemców państwie polskim za ukrywanie czy jakąkolwiek inną pomoc przedstawicielom narodu żydowskiego groziła kara śmierci. Mimo tak surowej kary, większość naszego społeczeństwa aktywnie pomagała Żydom. Formy tej pomocy były bardzo różne, niektórzy przemycali jedzenie do gett, inni „załatwiali” żydowskim obywatelom nowe dokumenty, dzięki którym mogli oni wyjechać z miasta, a jeszcze inni ukrywali Żydów w swoich domach, zapewniając im schronienie. Oczywiście, nie wyglądało to tak, że 100% społeczeństwa pomagało czy w ogóle chciało pomagać. Byli też tacy obywatele, którzy dla własnego bezpieczeństwa czy też zysku woleli dobrowolnie wydać ukrywających się Żydów. Jednak na szczęście tacy ludzie stanowili zdecydowaną mniejszość polskiego społeczeństwa. Pomijając indywidualną pomoc, Polacy założyli także specjalną organizację „Żegotę”, dzięki działaniu której mogli sprawniej ratować żydowskich obywateli. Wśród niezwykłych bohaterów, którzy wbrew wszystkiemu aktywnie pomagali Żydom, możemy bez wątpienia wyróżnić chociażby Irenę Sendlerową, która uratowała bądź przyczyniła się do uratowania prawie 2,5 tysiąca żydowskich dzieci. Trzeba pamiętać także o rodzinie Ulmów, która ukrywała w swoim domu Żydów i która musiała ten niewątpliwy akt odwagi przypłacić życiem. Jej egzekucja odbyła się właśnie 24 marca roku 1944.

Niestety, z dzisiejszej perspektywy nie jesteśmy w stanie ocenić dokładnie, ilu Żydów zostało ocalonych dzięki pomocy polskich obywateli podczas II wojny światowej. Z racji tego, że taka pomoc wiązała się z ogromnym ryzykiem, nie prowadzono z reguły żadnej dokumentacji. Nawet raporty sporządzone przez członków „Żegoty” mogą być często niekompletne. Dziś historycy z różnych części świata spierają się odnośnie szacunkowej liczby żydowskich obywateli uratowanych przez Polaków przed Holocaustem. Jeśli spytamy naukowców z Niemiec czy Izraela, to zapewne usłyszymy liczby wahające się od 30 do 50 tysięcy, natomiast nasi profesorowie zapewne podadzą znacznie wyższe dane. Co ciekawe, wszystkie te teorie mogą być prawdziwe, bo jak mówiłem wcześniej, istnieje tylko szczątkowa dokumentacja dotycząca tych wydarzeń. W jednym z raportów dla polskiego rządu na uchodźstwie sporządzonym w roku 1944 pada natomiast liczba ok. 200 tysięcy ocalonych Żydów.

Jakie te liczby by nie były, to udział Polaków w ratowaniu Żydów podczas Holocaustu jest niepodważalny i na pewno nie jest marginalny, o czym najlepiej świadczy liczba ponad 6 tysięcy Polaków uhonorowanym orderem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” przyznawanym właśnie za pomoc Żydom. Dziś naszym obowiązkiem jest pamiętać o tych wydarzeniach, nie po to, by w jakiś sposób starać się wywyższyć nasz naród nad inne, ale przede wszystkim po to, by nigdy więcej w historii nie doszło do takiej hekatomby, jaką Niemcy zgotowali całemu światu.

 

Bartłomiej Rydzewski, kl. 2AG