Każdy okres jesienno-zimowy staje się ostatnimi laty czasem zażartej dyskusji na stale gorący i aktualny temat, jakim jest zadawane sobie przez wielu pytanie: „Czy naturalne futra powinny mieć rację bytu?”

Pierwszą i najbliższą mi sprawą jest życie zwierząt futerkowych. Trudno ukryć fakt, że warunki, w jakich żyją zwierzaki, są nierzadko wręcz karygodne. Klatki bywają zdecydowanie zbyt małe, a ich lokatorzy nie mają zapewnionych okoliczności sprzyjających spełnianiu ich podstawowych potrzeb, jakimi są pływanie w przypadku norek czy kopanie w ziemi w przypadku lisów. Powoduje to u nich duży stres, który prowadzi do chorób psychicznych, takich jak stereotypia czy akty kanibalizmu.

Częstym widokiem na fermach zwierząt futerkowych są też okaleczone, podrapane czy z widoczną niedowagą osobniki pozbawione porządnej opieki medycznej, a w skrajnych przypadkach i odpowiednich racji żywieniowych. Zwierzęta rodzące się w niewoli, dla których dzień narodzin jest już dniem skazującym je na pewną śmierć, na poczet stylowego ubrania nie otrzymują nawet godnych warunków ich i tak już krótkiego i skazanego na nieszczęśliwy koniec życia. Zwierzęta na małych przestrzeniach rywalizują ze sobą ze strachu przed śmiercią, a skumulowana w nich agresja prowadzi do licznych przypadków okaleczania się nawzajem lub nawet aktów kanibalizmu wśród współlokatorów. Miłośnicy zwierząt lub po prostu ludzie wrażliwi na ich krzywdę już na tym etapie powinni zastanowić się, czy cierpienie żywej istoty warte jest chwili satysfakcji z ciepłego ubrania. Nie jest to jednak koniec wad przemysłu futerkowego.

Naturalne futra, wbrew panującemu przekonaniu, wcale nie są ekologiczne. Przemysł futrzarski bowiem określany jest jako jeden z pięciu największych trucicieli atmosfery. Oprócz chemikaliów niezbędnych do prawidłowego przygotowania futra do użytku dużym problemem stają się też odchody zwierząt, które nieprawidłowo zagospodarowywane są spłukiwane z deszczem, w wyniku czego przenikają do gleby i stanowią przyczynę niebezpiecznego zwiększenia się stężenia azotu i fosforu. Powoduje to przede wszystkim skażenie gleby i wody pitnej w okolicznych zbiornikach wodnych. W zbiornikach tych zmniejsza się również ilość tlenu, co prowadzi do rozwoju glonów i stopniowego wymierania ryb.

Emisja gazów związana z hodowlą zwierząt futerkowych powoduje, że ślad węglowy (czyli stopień zużycia energii oraz jednoczesnej emisji dwutlenku węgla do atmosfery) futra jest aż 28 razy wyższy niż poliestru! Różne badania pokazują, że produkcja 1 naturalnego futra pochłania nawet do 66 razy więcej energii niż produkcja takiego samego, lecz syntetycznego.

Fermom zwierząt futerkowych nierzadko towarzyszy też nieprzyjemny zapach. Uciążliwy odór, którego źródłem jest odprowadzanie ścieków, odchodów zwierząt czy samych oskórowanych zwierząt, utrudnia życie codziennie mieszkańców pobliskich terenów i obniża atrakcyjność turystyczną danego obszaru.

Kolejnym poważnym, lecz nie tak częstym problemem mogą być hipotetyczne ucieczki norek i jenotów, które w znacznej ilości wypuszczone na wolność mogą zachwiać lokalne ekosystemy i ich bioróżnorodność.

Każdego roku ponad 100 milionów zwierząt ginie na poczet futer. Może to odpowiednia pora na refleksję, czy są nam one niezbędne i czy cena, jaką płaci za nie środowisko naturalne, jest warta sezonu w pięknym futrze.

 

Maja Adameczek, kl. 2AG