Biblioteka to wyjątkowe miejsce dla maniaka literatury. Każdy fan Harry'ego Pottera, Stephena Kinga albo Pauli Hawkins znajdzie tam coś dla siebie.

Ja, kiedy do niej chodzę, uwielbiam przechadzać się między regałami w poszukiwaniu pozycji mniej znanych, którym mogłabym dać nowe życie. To w pewien sposób ekscytujące, kiedy wiesz, że tylko nieliczni trzymali daną książkę w rękach. To tak, jakby posiadać skarb piratów, który przeznaczony jest tylko dla wybrańców!

Jeśli miałabym być w stu procentach szczera, to musiałabym powiedzieć, że moją idealną biblioteką jest taka, w której Ron Weasley latałby na miotle, Blue wraz z Kruczymi Chłopcami szukałaby legendarnego króla Glendowera, a Kaz Brekker razem ze swoimi wronami planowaliby napad na Lodowy Dwór. Krótko mówiąc – miejsce, w którym mogłabym się spotkać z bohaterami moich ulubionych serii i po prostu z nimi porozmawiać, jak z dobrymi przyjaciółmi. Chciałabym odkryć sekret trolli z książek Daniel L. Jensen, zobaczyć na własne oczy niesamowity cyrk, który jest tak pięknie opisany w „Cyrku nocy”, czy też przytulić się do Kubusia Puchatka.

Będąc w bibliotece rodem z sennych marzeń za dotknięciem okładki powieści byłabym w stanie wskoczyć w sam środek akcji i na własne oczy móc zobaczyć wydarzenia, które rozgrywałyby się w danym momencie. To coś w stylu oglądania filmu, ale w formacie 50D! No i nie potrzebowałabym okularów, chociaż od czytania lektur szkolnych po nocach trochę oślepłam (nie ze względu na to, że były aż tak kiepskie). No i byłoby to praktycznie za darmo, same plusy!

Odkąd pamiętam, jestem fanką wszelkich baśni, dlatego w mojej wymarzonej bibliotece nie mogłoby zabraknąć elementów z nimi związanych. Znajdowałyby się w niej cztery pomieszczenia, które prowadziłyby mnie do moich ukochanych bajek z dzieciństwa. W pierwszej komnacie wybrałabym się na huczny bal Kopciuszka i Księcia, druga zaprowadziłaby mnie na zamek, na którym ukrywa się Wieloskórka, trzecia natomiast ukazałaby mi scenę z „Króla Drozdobrodego”, przy której wielokrotnie na moich dziecięcych policzkach pojawiały się wypieki z podekscytowania. A co z czwartą? Czwarty pokój to moja tajemnica, mój magiczny azyl i jednocześnie największy sekret. W końcu to MOJA biblioteka.

Mamy dwudziesty pierwszy wiek, technologia cały czas idzie do przodu. Idealnie byłoby móc porozmawiać również z autorami tych wszystkich książek, które na zawsze zagościły w moim sercu i w jakiś sposób ukształtowały to, kim teraz jestem. Sala z hologramami to coś, co koniecznie musiałoby się znaleźć w utopijnej bibliotece. Mam tyle pytań do J.K. Rowling! Chciałabym wiedzieć, co siedziało jej w głowie, kiedy tworzyła Harry'ego Pottera, który przecież jest swego rodzaju ikoną dzisiejszych czasów. Mam tyle pytań do Jane Austen, autorki mojej ukochanej „Dumy i uprzedzenia” i jednocześnie jednej z pierwszych autorek romansów. Jestem bardzo ciekawa, kim się wzorowała, kreując pana Darcy'ego. Może to opowieść z lekka biograficzna?

Przyznam szczerze, że podczas pisania tego wszystkiego czuję lekki smutek. Tak bardzo chciałabym, żeby to wszystko mogło się ziścić. Oczywiście nic takiego nigdy nie będzie miało miejsca, jednak moja wyobraźnia jest na tyle rozbudowana, że gdy tylko zamknę oczy, przypomnę sobie te wszystkie chwile spędzone w świecie tych cudownych książek, na moich ustach pojawia się mimowolny uśmiech. Może i magia nie istnieje, a smoki występują tylko w legendach i bajkach dla dzieci, jednak wyobraźnia i marzenia mają ogromną moc. Kiedy zasypiasz lub przymykasz powieki, nie ma rzeczy niemożliwych. Uważam, że w dobie internetu, telefonów i mediów społecznościowych zapominamy o tym, aby sobie trochę pomarzyć. A czy istnieje w życiu coś piękniejszego? W końcu nie wszystko kręci się tylko wokół rozszerzonej historii. :)

 

Klaudia Niewadzisz, kl. 2E