Książka, która w ostatnim czasie zwróciła moją uwagę, to „Gdzie śpiewają raki” Deli Owens. Choć kupiłam ją już dawno temu, dopiero w tym miesiącu zdecydowałam się ją przeczytać i absolutnie nie pożałowałam.

Dziewczyna z bagien od zawsze wzbudzała ciekawość mieszkańców małego miasteczka położonego w Karolinie Północnej. Kya od najmłodszych lat odczuwała samotność i brak rodzicielskiej miłości. Porzucona, odnajduje miłość w nauce i przyrodzie. Społeczność, choć lubiła o niej plotkować, nigdy nie zainteresowała się jej sytuacją. Każdego dnia borykała się ona bowiem z głodem, samotnością i zimnem. Pod koniec lat siedemdziesiątych XIX wieku na mokradłach miejscowi znajdują ciało Chase’a Andrewsa. Poruszeni całym zajściem i zaślepieni swymi uprzedzeniami zwracają się przeciwko dziewczynie i od razu obrzucają ją wszelkimi oskarżeniami.

Z pewnością jest to książka odsłaniająca niezwykle intymną część ludzkiej duszy. Kya rozpaczliwie pragnie towarzystwa, a my, jako bierni obserwatorzy, śledzimy jej próby nawiązywania kontaktów międzyludzkich, które wzbudzają wiele, naprawdę wiele, zróżnicowanych emocji. Opisy otoczenia przenikają uczuciami, są czystą poezją. Zwykle nie zwracamy uwagi na świat wokół nas, lecz autorka każe nam się na chwilę zatrzymać i rozejrzeć, docenić piękno otaczającej nas natury. Kya jest postacią dopracowaną w każdym calu. Ma wady i zalety, marzenia i lęki, ale cechują ją przede wszystkim subtelność i niesamowita inteligencja. Wątek kryminalny fascynował mnie od początku do końca. Został poprowadzony naprawdę interesująco. Śledztwo stanowi pewien kontrast dla emocjonalnej części historii Kyi.

Zdecydowanie jest to książka dla wszystkich, którzy wiele czują i myślą. Ciekawa i niebanalna, z pewnością zostanie ze mną na długo.

 

Zuzanna Skwarczyńska, kl. 1C