Od incydentu w Racoon City minęło sześć lat. Leon S. Kennedy, niedoszły oficer policji, został wytrenowanym i doświadczonym agentem rządowym. Przez swoje obowiązki wobec kraju nie ma szans na spokojne życie. Tym razem nie jest inaczej, bohater musi udać się na misję, by ocalić porwaną córkę prezydenta, czyli blondwłosą Ashley Graham. Gra, jak w oryginale, wita nas w Hiszpanii, gdzie jednak, zamiast podziwiać otoczenie (co osobiście w tej grze robiłam) i zwiedzać zabytki, będziemy musieli zmierzyć się z wyznawcami kultu Los Iluminados, który powiązany jest z pasożytem zwanym „Plaga”. Dla graczy serii nie będzie to nic nowego, dla nowych w temacie może to być jednak ciekawym wprowadzeniem w dosyć rozbudowaną historię.
Leon S. Kennedy, jak zawsze na początku, musiał wspomnieć wydarzenia sprzed sześciu lat tylko po to, by chwilę później zaczęła się prawdziwa akcja prowadząca nas do walki w wiosce pełnej oszalałych wieśniaków, którzy gonią Leona z widłami. Twórcy nie zmienili założeń oryginału, jednak unowocześniona rozgrywka jest przednią zabawą.
Można śmiało powiedzieć, że oryginalny „Resident Evil 4” cieszy się statusem legendy. Biorąc pod uwagę wpływ tej jednej gry na branżę, trzeba przyznać, że tytuł ten jest zasłużony. Jej powstanie było punktem zwrotnym w dziedzinie projektowania gier akcji i przez lata był to niepokonany wzór dla konkurencji. To właśnie Capcom rozpowszechnił do dziś stosowane ujęcie kamery „znad ramienia” bohatera. „Resident Evil 4” zachwycał wykonaniem, fabułą oraz dynamiką, będąc po prostu szalenie satysfakcjonującą przygodą. A remake gry nie zawiódł, ulepszając te dobre działania i unowocześniając grę graficznie, co po tych 19 latach od wydania oryginału było dobrym posunięciem. Jakość graficzna gry jest bowiem widoczna w najdrobniejszych detalach przedstawiających bardziej realistyczny obraz otoczenia, czerpiąc jednak z oryginału. Widać, że twórcy sięgali do źródła, aby zapewnić dawnym graczom nostalgię, jednocześnie nie dając nam drugi raz tego samego. Unowocześniony styl graficzny można by oglądać godzinami, rozkoszując się artystycznym krajobrazem mrocznej Hiszpanii. Gotyk średniowiecznego zamku połączony ze zniszczonymi okolicami upadającej wioski przyprawia o zachwyt, a różnorodność lokacji nie pozwala nawet na chwilę odczuć znużenia.
Oprócz zalet związanych z grafiką czy historią bohaterów warto zwrócić uwagę na aspekty przydatne dla graczy, którzy będą tę grę musieli jakoś przejść. W porównaniu do oryginału można mówić o ulepszeniu sterowania, które w remake’u jest bardziej intuicyjne i precyzyjne, pozwalając na zabawę tym, którzy chcą skupić się właśnie na walce. Poza tym ważną dla graczy zmianą było dodanie do gry możliwości chodzenia w trakcie celowania. Jest to jednak aspekt, który zainteresuje przede wszystkim osoby, które częściej grają w takie gry i będą wykorzystywać tę opcję.
Dla mniej doświadczonych graczy, którzy szukają po prostu popularnej gierki, by zająć czas czymś innym niż szkołą – gra jest długa. Jeśli więc szukasz czegoś na szybkie przejście, może nie spodobać ci się, jak zapisują się tu postępy. Jednak jeśli szukacie czegoś na dłuższy czas – ta gra jest do tego idealna. Nie zajmuje miesięcy, jednak godzinnej rozgrywki nie zakończymy w jeden dzień. Gra nie jest jednak jakoś specjalnie przedłużana, akcja toczy się dość szybko – jest jej po prostu dużo.
W grach z serii „Resident Evil” nie jest ważna jednak tylko sprawa wirusa czy ładnej grafiki. Gra, mimo skupiania się na trybie eksploracji i walki, przedstawia nam rozbudowaną, głęboką fabułę, w której mamy okazję poznać bohaterów i przewodzące im motywy. Głównego bohatera gracze mają okazję poznać w poprzedniej grze, „Resident Evil 2”, która opisuje, dlaczego Leon Kennedy tak naprawdę dołączył do rządowej organizacji. Leon jest głównym bohaterem, jednak mimo horrorowego klimatu gry rzuca on wieloma suchymi żartami dla „rozluźnienia” atmosfery. Jego one-linery były czymś charakterystycznym dla oryginału gry, więc fakt, że pojawiają się także tutaj, jest według mnie drobną, a jednocześnie wielką zaletą.
W „Resident Evil 2” poznajemy także bardzo ważną bohaterkę, jaką jest kontrowersyjna Ada Wong – ukochana Leona, a zarazem pracująca przeciw protagoniście. Tutaj robi wielki powrót, na nowo pojawiając się w życiu agenta. Można ją nazwać femme fatale – pojawia się i znika, pomaga bohaterowi, którego darzy uczuciem, jednocześnie wykorzystując go do wykonania własnej misji. Jej historię można lepiej poznać w dodatkowej, płatnej zawartości gry – gdyż jak zwykle pieniądze odgrywają ważną rolę na drodze do poznania pełni fabuły.
Najwięcej jednak dzięki remake’owi zyskał bohater zwany Luis Sera, ponieważ deweloperzy znacząco rozszerzyli jego historię, dzięki czemu można lepiej zrozumieć jego perspektywę, co wychodzi na plus dla fanów gier z głębszą fabułą.
Także sama córka prezydenta, którą musi uratować Leon, jest ważna, jednak nie ma takich powiązań z historią serii jak inni bohaterowie. Na plus w jej wypadku wyszło ulepszenie SI, ułatwiając zadanie polegające na uratowaniu jej. Bohaterka przestała plątać się pod nogami w czasie walki, a jej rola w reamke’u została zwiększona.
Jednak nie samymi plusami człowiek żyje. Nawet najlepsze gry mają jakieś niedoskonałości. Sama zauważyłam, że mimo nowoczesnych rozwiązań wprowadzonych w grze czasem sztuczna inteligencja przewodząca postaciom wariuje, sprawiając, że gra nie daje aż takiej frajdy. Do tego podpowiedzi są tak widoczne, że często nie można wysilić się kreatywnością w poszukiwaniu rozwiązań – mamy je podane na tacy.
Minusem, który tak naprawdę jest minusem tylko dla Polaków, jest brak polskiej wersji gry. Gdyby nie fani, którzy tworzą napisy polskie do gry, takiej wersji wcale by nie było.
Ludzie często zwracają uwagę na to, jak bardzo Polska jest pomijana w nowszych grach serii, co niektórym się nie podoba. Dla mnie nie jest to problemem, ponieważ sama gram w gry po angielsku, jednak warto o tym wspomnieć, gdyż dla niektórych może to być blokadą.
Fani serii zwracają także uwagę na zmianę głosów postaci oraz edycje w ich cytatach, co jednak dla mnie jest czymś lepszym. Wiem jednak, że nie każdy się ze mną zgadza, co widać po krytyce aktorki głosowej Ady Wong, której zarzuca się, że postać jest niedostatecznie „zmysłowa”. Uważam to za przesadę, ponieważ ma być to gierka do zabijania potworów i ratowania niewinnych, a nie gra opierająca się na romansie. Jednak każdy ma swoje zdanie na ten temat, a wy będziecie mogli sami to ocenić po poznaniu gry.
„Resident Evil 4 Remake” to niemal kompletne odświeżenie. Produkcja jednocześnie ulepsza oryginalne, już przestarzałe mechaniki, dodaje nowych wrogów, a także daje nam nowoczesną, piękną graficznie grę. Hiszpańscy zarażeni mieszkańcy prezentowali się równie dobrze jak bardziej przerażający przeciwnicy, a z każdą kolejną godziną spędzoną w grze coraz bardziej doceniamy zarówno zmiany w walce, jak i w historii. Gry nie można jednak nazwać klasycznym horrorem. Chociaż przerażająca estetyka potrafi dodać dreszczy, a niektóre sceny specjalnie budują napięcie, gra charakteryzuje się bardziej klimatem groteski, co w mojej opinii jest czymś dobrym. Deweloperzy chcieli zrobić coś podobnego do horroru, pokazując jednak ulepszenia i „popisując się” tym, jak wyszła im ta gra. To sprawia, że nie jest ona grą tylko dla fanów strachu, ale i tych, którzy lubią ładnych bohaterów i ulepszanie broni.>
Mimo iż od wydania remake’u minie zaraz rok, gra wciąż jest popularna. Gdyby nie niemal perfekcyjne Baldur’s Gate, miałby może nawet szanse na nagrodę gry roku.
Jednak mimo mijających miesięcy, „Resident Evil 4 Remake” nadal imponuje i zbiera coraz wyższe wyniki sprzedaży. A dzięki ostatnim zniżkom, jakie zapowiedział Capcom, może cena nie będzie tak straszna, jak w niektórych momentach gra. Jest to przygoda, która nie zawiedzie fanów horrorów, gier Capcom i graczy gier fabularnych. Mam nadzieję, że gra spodoba się wam tak bardzo jak mi, a jeśli nie, to myślę, że i tak jest warta doświadczeń z nią związanych.
Aleksandra Gruszka, kl. 3C