W sobotę 11 lutego 2023 roku Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Radomiu zorganizowało wydarzenie z okazji walentynek, dzięki któremu każda chętna osoba mogła odbyć spacer z pieskami ze schroniska. Cała akcja trwała łącznie 3 godziny, podczas których udało się wyprowadzić wszystkie psy! Można było również dowiedzieć się cennych rzeczy od stałych wolontariuszy, którzy wraz z pracownikami schroniska byli obecni przez cały czas akcji.
Pierwsze wrażenie po wejściu do schroniska może nie być najprzyjemniejsze, szczególnie że w ostatnich dniach pogoda nie dopisuje. Warunki mieszkalne zwierząt nie są najlepsze – choć pracownicy schroniska wraz z wolontariuszami codziennie robią wszystko, żeby je poprawić. Każdy pies domaga się atencji, więc większość z nich ciągle przebywa jak najbliżej ogrodzenia. Niekiedy głośno szczekają i są chaotyczne. Ogromnym szokiem więc było dla mnie, gdy kundelek, który na wybiegu był bardzo pobudzony, poza nim okazał się ostoją spokoju.
Podczas całego wydarzenia udało mi się wyprowadzić co najmniej 10 piesków, więc miałam idealną okazję przyjrzeć się ich zachowaniu. Trudno wyciągnąć jednakowe wnioski, ponieważ każdy lokator schroniska ma swoją własną historię, ale jestem pewna, że nawet 10 minut poza wybiegiem dobrze im zrobiło. Widać było radość, szczególnie przez merdające ogonki, ale i piękne, szczęśliwe oczy. Niektóre pieski tarzały się w śniegu, inne tylko szukały okazji, żeby je pogłaskać, a jeszcze inne po prostu chciały pobiegać.
Dużą rolę w doborze piesków odgrywały wolontariuszki, które rozdzielały ochotnikom towarzyszy spacerów tak, aby obie strony czerpały z tego przyjemność – dla przykładu, osobom, które pierwszy raz miały styczność z mieszkańcami schroniska, przydzielano spokojne psy, natomiast dzieciom z rodzicami mniejsze, bardziej energiczne pieski. Mam ogromną nadzieję, że dzięki tej akcji chociaż jeden piesek znalazł kochającego właściciela.
Najbardziej rozczulającym widokiem były dla mnie pieski, które przednimi łapami oplatały nogi wolontariuszy i uczestników wydarzenia. Opierały również swoje głowy i oczami szukały wzroku ludzi. Bolesnym widokiem było dla mnie to, że Straż Miejska aż dwukrotnie, w ramach interwencji, przywoziła do schroniska coraz to nowe pieski.
Wizyta w schronisku jest pełna emocji oraz refleksji. Wraz z rodziną w ubiegłym roku zaadoptowaliśmy szczeniaczka właśnie ze schroniska i od tamtego czasu często wracam do niego myślami. Mimo że kundelek, którego wzięliśmy, miał dopiero dwa miesiące, już wtedy był nieufny wobec ludzi, zaniedbany i przestraszony. Niesamowite jest, w jak szybkim czasie Coco stała się nam oddana i w pełni się zadomowiła. Wszystkim, którzy mają warunki do posiadania zwierząt, polecam adopcję ze schroniska, natomiast tym, którzy nie mogą wziąć pieska czy kotka do siebie, polecam wolontariat – stały bądź bez zobowiązań (wystarczy raz na jakiś czas przywieźć trochę karmy, a radość i wdzięczność będą ogromne).
Inga Wróbel, kl. 3B