Około 91 milionów euro - tyle właśnie Real Madryt zapłacił za niesamowitego, byłego już, skrzydłowego Tottenhamu. To podkreślam na samym początku, ponieważ mam osobiście dość powtarzanej przez media plotki o domniemanych 100 milionach, które Florentino Perez wyłożył na stół negocjacji. Ale cena za Bale’a nie jest tu najważniejsza i tylko czas pokaże, czy były to dobrze zainwestowane pieniądze.

Sęk w tym, że Gareth wciąż nie jest w optymalnej dyspozycji fizycznej. Można mówić o tym, że to początek sezonu i że taka sytuacja tyczy się większości piłkarzy (może prócz Cristiano Ronaldo), jednak musimy pamiętać o tym, że Bale nie przepracował należycie całego okresu przygotowawczego i zgranie się z zespołem może zająć mu jeszcze trochę czasu. Brak komunikacji pomiędzy nim a Cristiano widać było na przykład w meczu z Villarrealem, a zmienność pozycji narzucał właśnie portugalski crack. Mimo to, performance byłego gracza Tottenhamu, można określić jako zadowalający, bo strzelona bramka oraz nietuzinkowa szybkość, z jakiej jest znany, przysporzyła defensywie rywali sporo kłopotów. Szkoda tylko wyniku, bo dobrze wiemy, że La Liga nie wybacza błędów - szczególnie w wyścigu pomiędzy Realem a Barceloną.

Miłym zaskoczeniem było wejście Bale’a w pierwszym meczu Ligi Mistrzów z tureckim Galatasarayem. Walijczyk pokazał się z wyśmienitej strony, inicjując wiele ataków Los Blancos, które na bramki raz po raz zamieniał CR7 czy Karim Benzema. Gareth, po wejściu na boisko, był jednym z najlepszych zawodników na murawie, jednak nieco dziwi mnie to, za co należą się mu owacje na stojąco. Nie jest to ani drybling skrzydłem, ani mnogość sprintów z piłką, tak charakterystycznych dla niego - Bale wziął się za rozgrywanie futbolówki, przed polem karnym był piłkarzem „ostatniego podania”. Wystarczy spojrzeć na akcję, po której asystę zanotował Ronaldo. Wielka zasługa w tym właśnie Gareth’a, który obsłużył go doskonałym podaniem. Nie można także pominąć jego cudownego dośrodkowania, którego nieco szczęśliwie na gola zamienił Portugalczyk. To się nazywa ułożona noga. Co jasne były epizody, podczas których Walijczyk imponował dynamiką oraz wyszkoleniem technicznym, jednakże w moim odczuciu esencją jego występu była gra w stylu naszej byłej już gwiazdy, Mesuta Ozila. Ciekawe, prawda?

Tyle można powiedzieć na temat jego początków przygody w Madrycie, w których wychodzi generalnie na plus. Skłaniamy się jednak ku pytaniu: Co dalej?

Bale ma bardzo mocną konkurencję na prawej stronie boiska w osobie Angela di Marii, który powoli wraca do swojej najlepszej dyspozycji. Czasem to jeździec bez głowy, ale z meczu na mecz imponuje zaangażowaniem i konsekwencją, bo wie, że na jego miejsce już czyha walijski crack. Jeśli Angel dostanie od Ancelottiego wystarczająco dużo szans, możemy spodziewać się świetnego sezonu Di Marii. Carlo musi mieć naprawdę niezły ból głowy przy wyborze pomiędzy nimi dwoma, bo pojawia się pewien dylemat: Dać grać więcej Argentyńczykowi i budować jego formę czy może doprowadzić Bale’a do optymalnej dyspozycji i dostosować do nowej taktyki? Na to pytanie z pewnością uzyskamy odpowiedź w przeciągu 4-5 spotkań. Prawe skrzydło będzie ich królestwem. Tutaj warto też rozważyć to, czy możliwym jest umieszczenie ich obu w pierwszej jedenastce? Otóż, jest taka możliwość, lecz najpewniej kosztem Isco, na którego bardzo liczy trener Realu Madryt. W obliczu tego, Angel di Maria będzie mieć ogromny problem, jeśli zobaczymy najlepszą wersję Garetha Bale’a. Kluczem do rozwiązania jest tylko i wyłącznie ciężka praca, na którą miejmy nadzieję, El Fideo jest gotowy.

Walijczyk to wciąż bardzo młody gracz i bez wątpienia najlepsze lata kariery jeszcze przed nim. Ma mentalność zwycięzcy, czyli to, co jest elementem tożsamości Realu Madryt, i znakomitą umiejętność dostosowywania się do nowego środowiska. Sam w kilku zdaniach wyraził się o swoich kolegach z drużyny oraz samym Cristino Ronaldo „Jestem niezwykle szczęśliwy, że mogę trenować z najlepszymi piłkarzami na świecie. Dla mnie Cristiano Ronaldo jest najlepszy, to najbardziej kompletny piłkarz, a ja zamierzam z nim trenować, grać i uczyć się od niego. Jedyny sposób na poprawienie swoich umiejętności to znakomity sztab szkoleniowy, a pod okiem Zidane'a będę w stanie wydobyć z siebie pełen potencjał”.

Obecnie nowy nabytek Królewskich trenuje indywidualnie, przez uraz, którego nabawił się podczas przedmeczowej rozgrzewki. Przez wzgląd na swoją cenę, Walijczyk budzi sporo kontrowersji i nie będzie miał łatwego życia z hiszpańską prasą, która huczeć będzie od plotek oraz kłamstw na jego temat, co oczywiście stanowi wspaniałą pożywkę dla dziennikarzy pokroju Leszka Orłowskiego.

Bale’a, tak jak każdego innego piłkarza, można krytykować z każdej strony. Czego by jednak nie mówić, opinie kolegów z boiska są chyba najlepszym wyznacznikiem jego wartości. Sergio Ramos umiejętności Bale’a skomentował tak: „Na razie jesteśmy z nim tylko po kilku treningach, ale czasem widzieliśmy coś, w co nie mogliśmy uwierzyć. Jest tak szybki, używa takich sztuczek, a najbardziej przerażające jest to, że nie jest jeszcze w stu procentach gotowy do gry”.

Myślę, że wypowiedź ta mówi sama za siebie. I myślę, że kwestią czasu jest rozegranie się Bale’a i pokazanie przez niego pełni swoich umiejętności. Na to właśnie liczą wszyscy kibice Realu Madryt, i ja również. To będzie dobrze zainwestowane 91 milionów euro.

Krystian Pomorski, kl. 2C

Źródło zdjęcia:

http://www.sportsmole.co.uk/football/real-madrid/news/how-did-bale-fare-against-villarreal_105158.html