Jakże wielką metaforą życia jest futbol.

Bo przecież życie to taki mecz, który trzeba wygrać. Gdy trwa, możemy napotkać wiele przeciwności losu i mogą nastać dla nas chwile zwątpienia. Możemy też poruszać się w świecie optymalnych rozwiązań i trafić na niezbyt wymagającego przeciwnika. Ważne jest, by być dobrym zawodnikiem i cały czas się rozwijać, bo musimy być przygotowani na każdą ewentualność.

Kluczem do sukcesu jest ciężka i systematyczna praca, która pozwala wydobyć z nas pełen potencjał i osiągnąć upragnione zwycięstwo. Nic na dobrą sprawę nie przychodzi łatwo. Życie jest meczem, który każdy z nas rozgrywa na swój sposób i jest równocześnie trenerem, który dobiera właściwą taktykę, ale i zawodnikami, którzy te warianty muszą realizować w praktyce.

Kiedy po raz pierwszy poszedłem do szkoły, byłem bardzo podekscytowany możliwością poznania nowych kolegów oraz zrobieniem tego „kroku” naprzód w moim dzieciństwie. Wspominam ten okres bardzo dobrze. Jednak czas nieubłaganie ucieka i stajemy się coraz starsi - kończą się nam minuty do ostatniego gwizdka. Pierwszy życiowy rzut karny sprowokowałem, gdy uciekłem z budynku szkoły wprost pod samochód. Postanowiłem opisać tę przygodę na kawałku kartki, który został następnie pokazany moim rodzicom. Tego strzału nie obroniłem i była to dla mnie spora nauczka na przyszłość, by myśleć o konsekwencjach każdej swojej decyzji, bo przecież nawet chwila zawahania czy zbyt gorąca głowa może ostatecznie przesądzić o losach całego spotkania.

Zdarzały się i inne stałe fragmenty gry dla mojej drużyny, w postaci uczestnictwa we wszelakich konkursach, które były niezłą okazją do pokazania się nauczycielom i szerszej opinii publicznej. Na początku mojej przygody z edukacją bardzo lubiłem się uczyć i zdobywanie wiedzy przychodziło mi z łatwością. Problemy, o dziwo, zaczynały się, gdy wiedza szła w doprecyzowanym kierunku i ogrom nauki zwalał mnie z nóg. Nie miałem siły praktycznie na nic i tylko piłka nożna, wraz z kolekcją zawodników z czipsów, dawała mi nadzieję i pozwalała odciąć się od szarej rzeczywistości. Lubiłem wykorzystywać okazje, bo ktoś już za młodu wpoił mi, że te niewykorzystane lubią się na mnie mścić i z perspektywy czasu oceniam to jako jedną z podstawowych zasad, którymi kieruję się we wszystkim, co robię.

Z tego, co pamiętam, byłem specjalistą od rzutów wolnych, które potrafiłem wykorzystywać z chirurgiczną precyzją. Szansy na bramkę szukałem praktycznie wszędzie, gdzie się pojawiłem i był to jeden z moich największych problemów okresu dorastania. Mianowicie, bardzo interesowałem się dziewczynami i, mimo że nie spełniałem większości standardów przystojnego mężczyzny, nigdy nie miałem problemu, by taką okazję znaleźć i spróbować strzelić w okienko. Nie chciałbym w tym miejscu, aby nasze wyobrażenia wyszły za daleko! O nie! Mam na myśli flirtowanie i poznawanie nowych kobiet. Uwierzcie, świat jest ich pełen i wystarczy dobrze się rozejrzeć. Jeśli więc nie masz swojej sympatii, a chciałbyś takową mieć, mam dla Ciebie dobrą wiadomość: Wcale nie trzeba szukać daleko od bramki. Wiesz przecież, że najpiękniejsze gole, strzela się z ponad 30 metrów…

Uważaj jednak, by nie dostać za wcześnie czerwonej kartki. Jest wiele możliwości, by zgarnąć dwie żółte za byle co, czy nawet od razu czerwoną! Musisz mieć się na baczności, bo nigdy nie wiadomo, ile jeszcze potrwa spotkanie. Jestem typem człowieka, który czasem sam sobie gwiżdże przewinienia i myślę, że każdy powinien to robić, by nie popaść w samozachwyt czy też nie utracić poczucia granicy, na którą musimy zwracać szczególną uwagę. Zdarzały mi się, niestety, pewne niedopatrzenia i może dlatego właśnie jestem tak uczulony na punkcie kartek. Można powiedzieć, że sam mam przynajmniej jedną na koncie za faul taktyczny, jednak nie będę się o tym tutaj rozwodzić.

Za co można dostać kartkę? Wcale o to nietrudno - złamiesz komuś serce, oczernisz kogoś za plecami, pobijesz czy okradniesz… Możliwości jest wiele i od Ciebie tylko zależy, czy mecz zagrasz do końca jak należy. Wszystko to jednak nie oznacza, że masz grać w ataku jak Karim Benzema. Wręcz przeciwnie! Wydobądź z siebie „zdrową” agresję i pokaż zaangażowanie, a bramki same zaczną wpadać. Spraw, by Twój dobry dzień był codziennie.

Często też sędzia nie stał po mojej stronie, raz po raz dyktując faule, których nie było i podejmując decyzje, których nie rozumiałem… Tak było na przykład ze śmiercią mojego dziadka, który umarł już jakiś czas temu. Decyzja kompletnie niezrozumiała w mojej ocenie, bo dziadek miał jeszcze wiele do zrobienia i do powiedzenia, no ale cóż ja mogę poradzić, skoro czasem Arbiter ściąga niektórych piłkarzy przedwcześnie z placu gry? Nic. Jedyne, co pozostaje, to żyć dalej i walczyć o każdą piłkę tak, jakby miała przynieść nam zwycięski kontratak.

Jak widzicie, bardzo łatwo jest porównywać futbol z życiem. I odwrotnie, zależnie od potrzeb. Przeciwności losu, zepchnięcie do defensywy, stałe fragmenty gry - wszystko to dotyka nas na co dzień i choć nie zawsze się z tym zgadzamy, pozostaje nam to zaakceptować, bo piłka nie jest sprawiedliwa. Wiem na pewno, że po skończeniu studiów przechodzę na ultra-ofensywne ustawienie, ponieważ czasy są dość ciężkie, demokracja w Polsce młoda, a futbol w naszym kraju wybitnie skorumpowany. Nie obchodzi mnie, po której stronie jest sędzia, będę robić swoje najlepiej jak potrafię, żyć najlepiej jak potrafię i dawać przykład tym, którym gra nie wychodzi.

Futbol… Jedna wielka metafora. Wyzwala w nas najszczersze emocje - doprowadza do łez, sprawia, że uśmiechamy się i cieszymy wraz z innymi. Może doprowadzić do szału lub euforii. Może być dla nas zwykłym hobby lub elementem, bez którego nie możemy normalnie funkcjonować. Nie wymaga modlitwy, choć są momenty, w których skłania nas do zdania się na siły wyższe. Futbol jest wprost całym naszym życiem. A to, czego nauczył mnie dziadek, który musiał wcześniej zejść z boiska, wspaniale ilustrują słowa Sir Alexa Fergusona dotyczące gry młodego Cristiano Ronaldo, które brzmiały mniej więcej tak: „Nie sztuką jest atakować przeciwnika bez piłki, by ją odzyskać. Sztuką jest mieć piłkę przy nodze i prowadzić grę!”. Miejcie więc tę odwagę i pamiętajcie, że nieważne, ile minut zostało do końca - mecz, zwany życiem, trzeba po prostu wygrać.

Krystian Pomorski, kl. 2C

 

Źródło zdjęcia:

http://www.jongbisdomhaarlem.nl/nieuws.php?act=show&id=711