Radom, 22.09.2015
Drogi Czytelniku!
List, który czytasz, jest adresowany właśnie do Ciebie. Nie został zapakowany w schludną kopertę ani elegancko wykaligrafowany, nawet nie był dostarczony przez listonosza. Wybacz mi to, nie znam Twojego adresu. Oczywiście, nie oczekuję również na niego odpowiedzi. Ale proszę, rozważ we własnym sumieniu, czy pisałeś kiedykolwiek list inny niż te na klasowym wypracowaniu w szkole podstawowej? Czy wysłałeś komuś kiedyś zapisaną myślami kartkę? A może kiedyś miałeś okazję czytać list od innego nadawcy niż państwowe instytucje domagające się np. zgłoszenia po odbiór dokumentów?
Zapewne każdy z nas chciałby, by najprzyjemniejsze chwile trwały wiecznie. Czyż nie?
Na świecie żyją miliony ludzi, którzy dążą do osiągnięcia w swoim życiu sukcesu, zarówno zawodowego (w pracy, w szkole), jak i duchowego (być szczęśliwym, uszczęśliwiać). Jednym, mądrym zdaniem:
„Wszyscy dążymy do bogactwa materialnego i metafizycznego”.
Lizzy Bennet i pan Darcy to bohaterowie najsłynniejszej powieści Jane Austen - „Dumy i uprzedzenia”. Historia znana i dość oklepana, przypominająca w dość znacznym stopniu Kopciuszka. Biedna dziewczyna i bogaty facet, trochę perypetii po drodze, co oczywiście nie przeszkadza na koniec dotrzeć do ołtarza. Ale ja nie o tym.
Głównym problem jest tu niechęć bohaterki do przyszłego męża. Dziewczyna śmiertelnie się na niego obraziła, bo był bogaty, małomówny, zadzierał nosa, a na dodatek nie zachwycił się jej urodą. Ponadto, usłyszała kilka przekonujących historyjek opisujących jego życie od czarującego oficera, który od pierwszego wejrzenia wzbudził jej zaufanie, bo, a jakże, zachwycił się jej urodą. Ale nie myślcie, że jakoś przesadnie krytykuję postawę Lizzy, brak sympatii do pana Darcy’ego, wzbogacony gwałtownym odrzuceniem jego oświadczyn, nie wpływał zbyt mocno na jej urok i pogodę ducha. Później oczywiście zmieniła o nim zdanie i odkryła w sobie pokłady miłości, jednak nieudane pierwsze wrażenie i plotki, formowały jej bardzo złą opinię o Darcym.
"Było, minęło.." - tymi słowami kończy się publikacja będąca wynikiem współpracy najpopularniejszego świadka koronnego w Polce, Jarosława "Masy" Sokołowskiego, z dziennikarzem Arturem Górskim.
"Było, minęło.." - ten cytat jest trafnym podsumowaniem niewyobrażalnej fortuny, jaką dysponowała polska mafia. W jaki sposób Pruszków doszedł do pieniędzy? Na co gangsterzy wydawali swój majątek? Jakie były zasady podziału zysków? I w końcu - co stało się z tą gotówką, gdy gang został rozbity, a jego poszczególni członkowie albo zamordowani, albo aresztowani? Na te i inne pytania odpowiedzi ma przynieść książka "Masa o pieniądzach polskiej mafii". Ma przynieść i rzeczywiście przynosi. Ukazana w formie wywiadu rzeki z najsłynniejszym chyba świadkiem koronnym naszego kraju Jarosławem Sokołowskim ps. „Masa”, ważnym i wpływowym członkiem tzw. mafii pruszkowskiej, jednej z najgroźniejszej tego typu organizacji przestępczej w tej części Europy.
Strona 1 z 2
- start
- Poprzedni artykuł
- 1
- 2
- Następny artykuł
- koniec