W tym roku zimowa aura tak łatwo nie odpuszcza. Temperatura oraz ogromne ilości śniegu niemal zniechęcają do wyjścia na zewnątrz. Czy jest na to jakaś rada? Oczywiście, że tak. W taką pogodę jedną z propozycji spędzenia wolnego czasu jest udanie się w świat fikcji i fantazji twórców seriali (w końcu powinniśmy też wzbogacić nasze wrażenia kulturowe o coś więcej niż tylko filmy i książki). Spoglądając na listę nowości oraz kontynuacji popularnych seriali, trzeba przyznać, że reżyserzy dosyć hojnie obdarowali nas nimi w tym roku. Przygotujmy więc sobie ciepły kocyk, gorącą herbatę oraz wygodne miejsce i razem postarajmy się w miarę obiektywnie ocenić wszystkie nowe “perełki” Netflixa (i nie tylko).
1. „The end of the f**king world”
Trzeba przyznać, że sama nazwa serialu już zwraca uwagę typowego pożeracza popcornu, jednak nie jest to jedyna kontrowersyjna cecha tej produkcji. Serial ten to na pierwszy rzut oka dosyć prosta historia młodego chłopaka, którego życiowym celem staje się morderstwo. Nieco dziwne zainteresowanie, prawda? Jego psychopatyczne instynkty wraz z wiekiem coraz bardziej się rozwijają, co właściwie nie wzbudza w nikim większego niepokoju (także prezenty, takie jak nóż myśliwski, nie robią na nikim wrażenia). Idealna okazja do spełnienia swojej największej fantazji trafia się w momencie, kiedy James poznaje Alysse - dziewczynę, która jako ostatnia może się utożsamiać z typową nastolatką. Jest impulsywna, wybuchowa, bezpośrednia oraz nieco kontrowersyjna, co udowadnia już w pierwszych minutach serialu. Te dwa specyficzne charaktery postanawiają uciec z domu. Tutaj właśnie rozpoczyna się ich prawdziwa przygoda, która kończy się… najbardziej niespodziewanym finałem. James uświadamia sobie, że cel jego życia jest zupełnie inny – pragnie być po prostu szczęśliwy. Opinie widzów dowodzą, że nie jest to serial zarezerwowany tylko dla młodzieży - odnajdują się w nim wszyscy, bez względu na wiek.
2. „DARK”
Serial ten swoją premierę miał 3 grudnia ubiegłego roku, jednak ze względu na potwierdzenie jego kontynuacji postanowiłam umieścić go na tej liście. Wielu krytyków nazwało go “niemiecką kopią” serialu “Stranger things”. Jednak mimo podobnej tematyki, produkcja ta przedstawia własną, oryginalną, niezwykle intrygującą i ciekawą historię grupy młodych ludzi, którzy wplątani są w wydarzenia z zaburzeniem czasu. Mówi się, że jest to pojęcie względne - nic tak dobrze nie może go określić, jeśli mowa o “DARK”. Drugim głównym wątkiem serialu są relacje międzyludzkie, zaczynając od tych szkolnych, a na znajomościach dorosłego życia, kiedy ma się już pracę i dzieci, kończąc. Zderzenie dwóch rzeczywistości - współczesności oraz lat 80. XX w. - elektrownia jądrowa, jaskinie, labirynty, prowincjonalne miasteczko oraz skandynawski klimat połączone kluczowym elementem - zniknięciem chłopca - sprawiają, że od pierwszego odcinka odczuwa się niepokój oraz chęć dalszego oglądania. Ten krótki, bo tylko 10-cio odcinkowy sezon można pochłonąć w dosłownie jeden dzień, jednak wrażenie jakie po sobie zostawia, daje o sobie znać dobrych kilka tygodni.
3. „Black mirror”
Jeżeli nie przepadacie za tematyką science-fiction, muszę was zmartwić - to zdecydowanie serial, który pomimo tego, wam się spodoba. Mocne uderzenie już w pierwszym odcinku, mnóstwo pytań bez odpowiedzi oraz szokujące obrazy to tylko namiastka tego, co można zobaczyć w “Czarnym lustrze”. Produkcja ta przedstawia historie osadzone w przyszłości, skupiając się na współczesnym społeczeństwie oraz tragicznych skutkach rozwoju technologii, a tym samym na upadku człowieczeństwa. Każda strefa życia podporządkowana zostaje nowinkom technicznym w różnym ich rozumieniu. Serial niezwykle dający do myślenia, skłaniający do refleksji nad własnym życiem oraz sprawiający, że z coraz mniejszą “sympatią” sięga się po telefon komórkowy czy komputer. W styczniu swoją premierę miał 4 sezon. Dodatkowo na Youtubie we współpracy z Netflixem polscy influencerzy stworzyli polskie “Czarne lusterko”, które wcale nie odbiega od poziomu zagranicznej produkcji. Polecane dla wszystkich o mocnych nerwach, szukających wrażeń.
„The end of the f**king world” można uznać za nieco “komediowy” serial z przesłaniem. Dwa pozostałe to raczej przykłady kina o głębszej i bardziej mrocznej tematyce, przy których nie da się zaśmiać. Wymagają one zdecydowanie pełnego skupienia oraz koncentracji. Jednak współcześnie młodzi ludzie to w większości koneserzy seriali, którzy nie dadzą się zniechęcić byle czym, a piątkowe leniwe wieczory głównie kojarzą im się z wygodną kanapą i serialem. Mała rada: jeżeli macie problem z wymyśleniem prezentu na jakąkolwiek okazję, to większość zdecydowanie ucieszyłaby się z wykupionego konta na Netflixie. Zostawiając umowny obiektywizm, serdecznie polecam każdy z wyżej wymienionych seriali i mam nadzieję, że po przeczytaniu przeglądu zdecydujecie się na obejrzenie chociaż jednego z nich.
Aleksandra Kalicińska, kl. 2C
Źródło:
google grafika