Każdy z nas przynajmniej raz w życiu słyszał o testowaniu na zwierzętach. W telewizji zauważyć możemy wiele reklam firm, które promują się jako wolne od testowania na zwierzętach, wegańskie czy cruelty free. Biorąc kosmetyki do ręki, bardziej spostrzegawcze oko na niektórych artykułach dostrzeże naklejki królika czy zielonej roślinki. Jak widać, temat ten dotyczy nas wszystkich i jest pewną codziennością, ponieważ po kosmetyki i inne wyroby wymagające testów sięgamy każdego dnia. Nie mam tu na myśli tylko produktów używanych do makijażu, jak błędnie możemy pomyśleć. Chodzi tu również o szampony, leki, żele do mycia twarzy, papierosy czy nawet zwykłą pastę do zębów. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak mogą wyglądać testy na zwierzętach? Jako mała dziewczynka, słysząc ten termin, wyobrażałam sobie małego króliczka, którego myją gotowym już szamponem i obserwują, czy nie dzieje się nic, co mogłoby zagrażać życiu lub zdrowiu, a po całym teście wypuszczają go na wolność. Należy przyznać, że to dość optymistyczna wizja niczego nieświadomego dziecka. Prawda, niestety, jest zupełnie inna i mimo że mycie króliczków naszymi pachnącymi, kolorowymi szamponami nie jest odpowiednie, to w obliczu okrutnej rzeczywistości chciałabym, aby tak było. Możliwe, że wiele osób żyje w bańce małego dziecka i nie wie, z czym wiąże się zakup zwykłej pasty do zębów i co musiało się stać, aby trafiła na sklepowe półki. Warto tę bańkę przebić, aby postarać się nie wspierać firm stosujących niemoralną politykę. Może dzięki nam chociaż jedno zwierzę zostanie uratowane.

Początki i znaczenie

Już w starożytnej Grecji wykonywano wiwisekcję, czyli zabieg na żywym zwierzęciu przeprowadzany w celach badawczych. Przyniosły one wiele korzyści i z pewnością przyczyniły się do rozwoju nauki i medycyny. I tak, dzięki wiwisekcji świń i małp Galen stworzył obraz ludzkiej anatomii, a ponad tysiąc lat później William Harvey odkrył, że serce działa jak pompa ssąco – tłocząca i powoduje krążenie krwi. Jak widać, wiwisekcje dostarczyły ludzkości istotnych informacji. Ale nadmienię, że potrzebne one były w czasach, w których uważano, że Ziemia jest płaska, a żeby odwrócić grad należy pokazać chmurze lustro. Nauka i ludzka świadomość poszły do przodu, ale dopiero w 1959 roku sformułowano zasadę 3R (replacement, reduction, refinement), która miała na celu udoskonalenie badań, aby stały się bardziej humanitarne i odpowiedzialne.

Jak przeprowadzane są testy?

Udało mi się dotrzeć do informacji na temat trzech sposobów przeprowadzania badań.

Test Draize’a

Do tego testu najczęściej wykorzystywane są świnki morskie i króliki. Może trwać aż do trzech tygodni. W tym czasie zwierzęta ubierane są w kołnierze, które uniemożliwiają im drapanie się w miejscach, w których zaaplikowana została testowana substancja, np. pod powiekę. Zwierzę przeżywa istne tortury. Jeśli dozna nieodwracalnych uszkodzeń oczu lub skóry, jest uśmiercane. Natomiast jeśli przeżyje, będą przeprowadzane na nim kolejne eksperymenty. Bardzo często dostaje silnego zapalenia spojówek lub całkowicie traci wzrok. W taki sposób testować można szampony.

Test na podrażnienie skóry

Zwierzę najpierw jest golone, a następnie częściowo okaleczane. Na te partie skóry podaje się testowaną substancję. Przez cały ten czas stworzenie przebywa w klatce z obrożą, aby nie lizało lub nie drapało ran.

Test LD50

Do przeprowadzenia tego testu na toksyczność wykorzystywane są myszy i szczury. Testowaną substancję dodaje się do pokarmu lub zmusza zwierzę do jej połknięcia. Niektóre substancje są wstrzykiwane lub przymusza się stworzenie do ich wdychania.

„70% testów prowadzonych na zwierzętach jest przeprowadzanych bez znieczulenia, by „nie zafałszowywać wyników”. 32% eksperymentów trwa dłużej niż miesiąc, 66% eksperymentów powoduje u zwierząt nieznośny do wytrzymania ból.”

Alternatywne rozwiązania

Czy badania na zwierzętach są konieczne? – nie. Świetną alternatywą są badania komórkowe in vitro, w którym to celu prowadzi się hodowle bakterii, drożdży, komórek zwierzęcych i roślinnych. „Badania te pozwalają na testowanie cytotoksyczności kosmetyków, jak m. in. wchłaniania przez skórę, działania żrącego na skórę oraz ostrej fototoksyczności. Ich przeprowadzenie jest stosunkowo proste, a co najważniejsze dają rzetelne, porównywalne i odtwarzalne wyniki, nie powodując przy tym cierpienia”. Brytyjska firma Pharmagene radzi sobie w testowaniu leków poprzez pobieranie tkanek ludzkich z kostnic i szpitali. Dlaczego więc testy na zwierzętach są nadal przeprowadzane? Jak każdy z nas jest w stanie zauważyć – jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nowe, etyczne sposoby wymagają lepszego sprzętu laboratoryjnego, wykwalifikowanej kadry i inwestycji.

Regulacje prawne

Na terenie całej Unii Europejskiej od 2004 roku obowiązuje całkowity zakaz wykorzystywania zwierząt w ramach testów, a od 2013 całkowity zakaz wykorzystywania tak testowanych składników kosmetyków. Zakazem nie zostały objęte leki, suplementy diety czy substancje chemiczne. Niestety, nie wszędzie tak jest. W Chinach eksperymenty na zwierzętach nie są zakazane, a w niektórych przypadkach wręcz obowiązkowe. Rocznie wykorzystują około 12 milionów zwierząt. Tutaj pojawia się pewien szkopuł. Jeśli europejska firma chce wprowadzić swój towar na rynek chiński, musi przestrzegać wszystkich wymaganych procedur, dlatego niektóre z nich godzą się na przeprowadzenie testów na zwierzętach. Co więcej, ze względu na restrykcje panujące w Unii niektóre dobrowolnie zlecają Chinom przeprowadzenie badań. Jak widać nie wszystko jest czarno-białe – każdy przepis da się obejść.

W jaki sposób wybierać kosmetyki?

Zacznę od tego, że każdy z nas powinien ustalić granicę, do jakiej jego zdaniem mogą posunąć się firmy. Każdy z nas ma swoją moralność oraz wartości, dlatego rozumiem, a przynajmniej staram się zrozumieć, że niektórzy po uzupełnieniu wiedzy nie zmienią swoich nawyków, ponieważ nie interesuje ich cierpienie zwierząt albo z jakichś powodów uważają, że nie jest to warte wysiłku. Jeśli jednak poruszyła Cię historia zwierząt, które dla naszej wygody cierpią katusze, postaram się udzielić kilku wskazówek. Zacznijmy od tego, że już na samym facebooku istnieje strona „Kosmetyki bez okrucieństwa Cruelty Free / Vegan Cosmetics”, w której za pomocą lupki możemy wyszukać kosmetyk, który nas interesuje i sprawdzić, czy firma, z której pochodzi, jest zgodna z naszymi kryteriami. Dodatkowo możemy znaleźć tam wiele zamienników. Kolejną stroną godną uwagi z pewnością jest Happy Rabbit, na której znajdziemy listę firm nietestujących, testujących lub powiązanych z testami na zwierzętach wraz z podziałem na drogerie, w których te produkty możemy znaleźć. Najbardziej rzetelną stroną jest ta należąca do międzynarodowej organizacji PETA, która zajmuje się walką o prawa zwierząt. Na ich witrynie znajdziemy wiele ciekawych i z pewnością przydatnych informacji, ponownie listę firm oraz lupkę, z której możemy skorzystać, aby wyszukać coś, co nas zainteresowało. Największym atutem organizacji jest to, że swój certyfikat przyznają całej firmie, która spełnia ich wymagania, a nie konkretnym produktom czy liniom kosmetycznym. Dlatego kupując kosmetyki z certyfikatem PETA, możemy mieć pewność, że nie wspieramy firmy w ich niemoralnym działaniu.

Podsumowanie

Nie popadajmy w skrajność. Najlepszym sposobem jest umiar. Jeśli nagle stwierdziłeś, że od dziś kupujesz tylko kosmetyki curelty free, nie oznacza to, że musisz wyrzucić wszystkie, które nie odpowiadają twoim aktualnym postanowieniom. Wykorzystaj je do końca, aby cierpienie zwierząt nie poszło na marne i po prostu więcej ich nie kupuj, jeśli tego nie chcesz. Jeśli dostaniesz kosmetyk niespełniający twoich kryteriów – nie wyrzucaj, a wykorzystaj, on i tak został już kupiony. Jeśli uważasz, że firmy powiązane z testami na zwierzętach przez Chiny są w porządku – to też dobrze, sami decydujemy, co jest dobre, a co złe. Jeśli potrzebujesz danego produktu, a tylko ten testowany Ci odpowiada, ze względu na cenę, dostępność albo działanie – kup go, nic złego się nie stanie. A jeśli zdecydujesz się wykluczyć ze swojego, życia wszystkie kosmetyki firm, które mają jakiekolwiek powiązania z eksperymentami na zwierzętach – doskonale, sprawiasz, że świat staje się piękniejszy i każdy, kto został postawiony przed wyborem tego samego rodzaju produktu, wybierze ten nietestowany na niewinnych stworzeniach, sprawia, że świat nabiera kolorów. Każdy z nas powinien postawić sobie pytanie, na ile ważny jest dla nas nasz wygląd i przyjemności? Czy warte jest to wielogodzinnych tortur zwierząt, trzymanych w nieludzkich warunkach, tylko po to, abyś rano mógł popsikać się perfumami, a wieczorem umyć włosy ulubionym szamponem? Mamy wybór, możemy dokonać takiego, który nie sprawił, że miliony zwierząt umarło – bo nie jesteśmy tego warci. Dlatego stojąc w sklepie, trzymając kosmetyk w ręku, zastanówmy się, czy parę miesięcy temu jego próbka nie była wylewana na okaleczoną skórę królika, który cierpiał istne męki, nie mogąc nic zrobić, bo jego oprawca jest silniejszy, ale przynajmniej ładnie wygląda.

 

Iga Kaleta, kl. 3C

 

Źródła:

Wiwisekcja – Wikipedia, wolna encyklopedia
Testowanie na zwierzętach – Wikipedia, wolna encyklopedia
Testowanie kosmetyków na zwierzętach – cała prawda | Happy Green Life
Eksperymenty na zwierzętach | (czarnaowca.org)
People for the Ethical Treatment of Animals – Wikipedia, wolna encyklopedia
Zdjęcie pochodzi ze strony Happy Green Life