Dziś, dzięki lekarzom, możemy cieszyć się lepszym, zdrowszym i przede wszystkim dłuższym życiem niż ludzie chociażby 150, 200 lat temu. Jednak nawet najwięksi specjaliści nie byliby w stanie pracować tak efektywnie bez najlepszego sprzętu. Obecnie żaden lekarz na pewno nie wyobraża sobie pracy bez skalpela, stetoskopu czy defibrylatora.
STETOSKOP
Obok białego fartucha to prawdziwa wizytówka każdego lekarza. Pierwowzór tego urządzenia wykonał w 1816 roku francuski medyk Rene Laennec. Jednak tamto urządzenie prawie w ogóle nie przypominało tego stetoskopu, który znamy obecnie. Była to po prostu drewniana rurka, wydrążona w środku, o średnicy ok. 2,5 cm. Nazwa stetoskop pochodziła od dwóch greckich słów, stethos (klatka piersiowa) i skopos (obserwator). Nowe urządzenie umożliwiło wykrywanie i identyfikowanie chorób takich jak zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli czy gruźlica. Mimo to wynalazek spotkał się z dość chłodnym przyjęciem.
Większość lekarzy uważała, iż stetoskop wręcz ogranicza możliwość zdiagnozowania choroby. Jak się później okazało, uprzedzenia te były niczym niepoparte i po prostu głupie. Przez następne kilkadziesiąt lat wynalazek wyraźnie ulegał zmianom. Uczeń Laenneca, Charles Williams, zaczął eksperymentować z prototypem stetoskopu, jaki znamy obecnie. Jednak z powodu braku odpowiednich materiałów z pomysłu zrezygnował. Stetoskop, który dzisiaj jest na wyposażeniu prawie każdego medyka, uzyskał swoją ostateczną formę w roku 1961. Wtedy właśnie kardiolog David Littmann, używając głównie tworzyw sztucznych i metalu, stworzył model przypominający kształtem literę Y zakończoną dwustronną głowicą. To właśnie ten model stetoskopu jest obecnie najpowszechniejszym i najczęściej używanym we współczesnej medycynie.
DEFIBRYLATOR
Urządzenie, które często jest ostatnią deską ratunku przy sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, miało swój początek już w roku 1771. Wtedy właśnie Włoch, Luigi Galvani, odkrył zjawisko oddziaływania prądu elektrycznego na mięśnie. Jednakże z racji, iż energia elektryczna w tamtym okresie była raczej technologiczną nowinką, do tematu powrócono wiele lat później. W 1899 roku dwaj fizjolodzy odkryli, że przepuszczenie prądu przez ciało martwego zwierzęcia wywołuje migotanie komórek, a przy zwiększonej dawce potrafi nawet przywrócić rytm zatokowy. Pierwszy udokumentowany przypadek defibrylacji człowieka miał miejsce w 1947 roku. Wykonał go kardiochirurg Claude Beck, który poprzez zastosowanie impulsu elektrycznego uratował 14-letniego chłopca. Po tym wydarzeniu przystąpiono do intensywnych badań nad nową technologią. Pierwsze defibrylatory były bardzo duże i ciężkie, a na dodatek działały na prąd zmienny, więc stanowiły wręcz zagrożenie dla życia potencjalnych pacjentów. Model pierwszego, przenośnego defibrylatora powstał w roku 1973 i ważył zaledwie 7,5 kg. Jak na tamte czasy był to szczyt osiągnięć technologii medycznej. Dalszy rozwój tego urządzenia nastąpił dopiero w 2001 roku, kiedy powstał pierwszy automatyczny defibrylator zewnętrzny (ang. AED). To właśnie ta wersja jest dziś powszechnie używana przez medyków i nie tylko. AED został bowiem tak zaprojektowany, by w krytycznych sytuacjach mógł zostać użyty nawet przez niewykwalifikowanego użytkownika.
ROZRUSZNIK SERCA
W porównaniu do chociażby stetoskopu rozrusznik serca jest bardzo młodym wynalazkiem. Ponadto, możemy wyróżnić rozrusznik zewnętrzny i wewnętrzny, naturalnie, nie powstawały one jednocześnie. Pierwszy na pomysł ingerowania w pracę serca wpadł kanadyjski inżynier-elektryk John Hopps. Przez przypadek odkrył, że zatrzymanie akcji serca można wznowić za pomocą mechanicznego lub elektrycznego impulsu. Pierwszy zewnętrzny rozrusznik serca zbudował w 1952 dr Paul Zoll. Był jednak wielki, ciężki i nieporęczny, a jego mobilność była bardzo ograniczona. Po kolejnych pięciu latach postanowiono jednak wypróbować nową technologię. Pierwszy zewnętrzny rozrusznik serca został zastosowany przez zespół naukowców z University of Minnesota. Operacja okazała sukcesem, a pacjent ostatecznie przeżył.
Natomiast pierwszy wewnętrzny rozrusznik serca powstał w Skandynawii, a dokładnie mówiąc w Szwecji. Kardiochirurg Ake Senning, wraz ze swoimi kolegami po fachu, od października 1958 prowadził testy laboratoryjne urządzenia. Pierwsza próba użycia nowego wynalazku nastąpiła jednak wcześniej niż planowano. Do doktora Senninga zgłosiła się Else Larsson, wraz ze swoim mężem Arne, którego, rokowania nie były najlepsze. Ake Senning początkowo nie chciał się zgodzić na wykonanie operacji, gdyż prototyp nowego urządzenia był dopiero w fazie testów. Jednak za namową żony chorego podjął wyzwanie. Wieczorem 8 października 1958 roku Senningowi udało się wszczepić pierwszy na świecie wewnętrzny rozrusznik serca. Pierwsze urządzenie zostało jednak uszkodzone podczas wszczepiania, dlatego rankiem 9 października trzeba było powtórzyć operację. Ostatecznie, wszystko się udało, a pacjent przeżył. Arne Larsson zmarł dopiero 28 grudnia 2001 roku i pomimo iż musiał mieć zmieniany rozrusznik aż 24 razy, to i tak był to wielki sukces ówczesnej medycyny. Obecnie rozruszniki są często wykorzystywane w kardiochirurgii i pozwalają wielu ludziom nie tylko przeżyć, ale przede wszystkim normalnie funkcjonować na co dzień.
Oczywiście, to tylko kilka z naprawdę pokaźnej listy wynalazków, które albo przyczyniły się do uratowania albo bezpośrednio uratowały już miliony osób. To właśnie te urządzenia w połączeniu z wiedzą odpowiednich osób sprawiają, że możemy czuć się bezpieczniej i dłużej cieszyć się życiem.
Bartłomiej Rydzewski, kl. 2AG