Jeśli sądzicie, że choć przez chwilę
Zatruwam swoje czyste myśli waszymi czynami
To jesteście w ogromnym błędzie
Oddycham pełnią życia nie przejmując się
Żadnym małym słowem czy spojrzeniem pełnym pogardy
Jednak wiem, jak to wszystko wygląda od wewnątrz
Jak podłość pokrywa Wasze wciąż bijące serca
Czujecie się wyżsi, wręcz bogami, bo przeważacie liczebnie
Ale nie jeden wojownik pokonał sam całą armię
Może i czasem samotność mnie porywa, przytula i nie chce puścić
Jednakże nie mam jej za to za złe, gdyż mnie ratuje
Od wariactwa i zamętu w jakże kruchej duszy
Żałosne jest dla Was to, że ktoś pisze piórem prawdę
Każde odczucie, które żywi codziennie poczynając od pierwszego spotkania
Sądzicie, że panikę we mnie wzbudza Wasz śmiech na Sali
Jak odsuwacie się czy udajecie jakbym się urodziła duchem
To bez znaczenia, jaki macie cel we wszystkim, co robicie
To bez znaczenia, jak wiele razy chcecie podciąć mi skrzydła
Ale zauważcie moi przyjaciele jedną ważną rzecz
Za każdym razem, gdy gubię się w szarości budynków historii
Zyskuję chwilę siły, która we mnie rośnie i rośnie
Dzięki niej wznoszę się ponad Wami
I co teraz zrobicie z tym fantem?
Śmiało, nie krępujcie się szydzenia
I tak nie robi to na mnie wrażenia
Paulina Młodawska, kl. 2A