„Nie wyrzucaj chleba do kosza, nawet jeśli jest zepsuty!” (w domyśle – wyrzuć na podwórko, niech gołębie zjedzą i się otrują…); „Upadł Ci chleb?! Pocałuj! Przeproś Pana Boga!”; „Małżeństwo dzielące się chlebem i solą”. Te i wiele innych zwyczajów związanych z chlebem miałam możliwość usłyszeć nie raz. W czym problem? Tradycje pamięta wiele starszych osób, natomiast smak prawdziwego, tradycyjnego chleba znają tylko nieliczni…
Krótki wstęp dla przeciwników:
Społeczeństwo zaczyna być leniwe, otyłe, bardziej chorowite. Każdy wie, że producenci lubią zarabiać na ludzkiej niewiedzy. Oszczędzają na produktach, bez skrupułów psując nasze zdrowie. Zazwyczaj ludzie nie przywiązują do tego wagi. „Tu chemia, tam chemia, wszędzie chemia! W takim razie co ja mam jeść?!” Zazwyczaj od swoich znajomych słyszę właśnie te słowa, próbując ich uświadomić i zwyczajnie pomóc. Z jakiegoś powodu, mimo że wracałam niejednokrotnie z basenu zimą, nawet z mokrą głową (wyraźny brak cierpliwości do suszarek), ani razu nie zachorowałam. To o czymś świadczy, prawda? Odpowiedź brzmi: odporność i świadomość tego, co jem oraz sport.
Świeże, pachnące, prosto z pieca:
Tymi hasłami producenci próbują nas zachęcić do zakupu pieczywa. Za to konsumenci ślepo, bez zastanowienia kupują produkty. Chrupiące croissoty z czekoladą, pączki z marmoladą i kolorową posypką, wyrośnięte ciabatty, pseudo fit bułki z ziarnami dyni oraz chleb z pierzem czy włosami... Zaraz, że co?!
Profanacja dziękczynnego chleba?
Na przestrzeni lat nawet jeden z symboli religijnych zmienił swój skład chemiczny. Pewien czas temu w Internecie zaczęły pojawiać się dość kontrowersyjne artykuły. Nie tylko strony internetowe, bo również popularne programy telewizyjne. E920. Tak zwie się składnik wypieków. Uzyskujemy go z ptasich piór czy ludzkich włosów. Są brane choćby z salonów fryzjerskich. Ogromne koncerny eksportują ciasto z Chin do wielu marketów, dodając tego typu magiczne składniki. Europa zabrania dodawania ludzkich włosów, lecz nie ma wzmianki o piórach czy świńskiej szczecinie. W sklepach wielobranżowych znajdziemy głównie mrożone wyroby piekarskie, a te importowane są m. in. z Chin.
Zgnieć go, a on się podniesie:
L-cysteina to aminokwas dodawany do ciasta, aby było sprężyste oraz wyrastało większe. Włosy czy pióra rozpuszcza się w kwasie, wskutek czego przybierają postać proszku. Dalszy proces to dodawanie pozostałych składników i wyrabianie ciasta. Następuje proces mrożenia, dalej pieczywo zostaje wysyłane do innych krajów, i tym to sposobem trafia na sklepowe półki. Nie ma obowiązku informowania konsumenta, skąd pochodzi ciasto, lecz wymagana jest informacja, że ciasto było poddane procesowi mrożenia. Taki wyrób chlebopodobny jest bardzo miękki oraz zawiera więcej dziur z powietrzem, niż ten rustykalny wypiek.
Reasumując:
Wybierajmy chleby z lokalnych piekarni lub najlepiej pieczmy je w domu, by uniknąć ewentualnych dodatków zwierzęcych. W końcu zdrowie jest ważniejsze, niż zaoszczędzone 3 zł i ta godzina poświęcona na chleb 2-3 razy w tygodniu.
Patrycja Bojanowicz, kl. 1C
Źródło informacji:
http://calkiemzdrowo.pl/szokujaca-prawda-o-swiezym-pieczywie-z/
Źródło zdjęcia:
http://www.modernfoodsecrets.com/2016/02/shocking-ingredient-in-commercial-bread-that-might-be-problematic-for-your-family/