1
Zaczął się długo wyczekiwany przeze mnie weekend. Wzięłam urlop, aby odpocząć od codziennego zgiełku w pracy. Byłam wykończona sprawami, jakie przydzielał mi mój szef. Na komisariat dochodziło coraz więcej zgłoszeń o zaginięciu członków rodziny czy przyjaciół, a ja będąc, jak to potocznie nazywają, detektywem, musiałam się tym wszystkim zająć.
Wjechałam na posesję, gdzie znajdował się dom moich rodziców i wyszłam z samochodu. Zapukałam do drzwi ich domu, lecz nikt mi nie otworzył. Poczekałam chwilę, jednak nic się nie zmieniło. Może po prostu zrobili sobie drzemkę? Wyjęłam z torebki zapasowe klucze właśnie na takie okazje i weszłam do środka.
Postanowiłam sprawdzić, czy moje przypuszczenia były słuszne, więc weszłam do pokoju moich rodziców. Niestety, nikogo tam nie zastałam. Zaczęłam się niepokoić. Postanowiłam sprawdzić resztę domu i jak to zwykle robię w podobnych sytuacjach w pracy, zaczęłam myśleć. Na pewno nie poszli na spacer, a nawet gdyby chcieli, to mogliby to zrobić ze mną. Niby jest piątek, ale przecież mówiłam im, że przyjeżdżam na weekend, więc nie powinni nigdzie wychodzić. Ewidentnie jest coś nie tak… Muszę się czegoś napić.
Zaczęłam myśleć o cieplutkiej herbacie z hibiskusa, lecz po chwili uznałam, że chyba przyda mi się coś mocniejszego. Weszłam do kuchni, aby wyjąć kieliszek do wina, a kiedy z niej wychodziłam zauważyłam coś błyszczącego pod lodówką. Zaciekawiona podeszłam do niej, aby sprawdzić, co to jest. Jak się okazało, była to obrączka mojej mamy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zdejmuje ją tylko do pieczenia ciast czy chleba, a potem od razu ją zakłada. Rozejrzałam się po kuchni, lecz nie dostrzegłam żadnych oznak tego, że było w niej cokolwiek pieczone. Mama musiała ją tam zostawić specjalnie. Tylko pytanie, po co?
Weszłam do salonu i podeszłam do szafki z alkoholem, aby nalać sobie mojego ulubionego, czerwonego wina. Usiadłam na fotelu mojego taty i zaczęłam rozmyślać. Dlaczego rodziców nie ma w domu? I co najważniejsze, dlaczego mama zostawiła obrączkę? Chociaż szczerze, to nie obchodziło mnie, czemu ją zostawiła, ale dlaczego w takim miejscu. Gdy wzięłam lampkę do wina z małego stolika obok fotela, poszłam jeszcze raz do kuchni, aby coś sprawdzić.
Moje przypuszczenia się sprawdziły. Mama specjalnie zostawiła obrączkę pod lodówką. Musiała się bardzo spieszyć albo zrobiła to specjalnie, ponieważ magnesy na lodówce nie były ułożone. Znam ją już 26 lat i wiem, że jest perfekcjonistką do tego stopnia, że nawet magnesy na lodówce muszą być równo ułożone. Zadowolona z odpowiedzi na chociaż jedno pytanie i zmartwiona jej brakiem na inne udałam się do salonu i znowu usiadłam na fotelu taty. Chciałam odstawić lampkę do wina na stoliczek do kawy, lecz moim oczom ukazała się mała karteczka z moim imieniem, której wcześniej nie widziałam. Sięgnęłam po nią i zaczęłam czytać.
Promyczku,
Obcałowujemy cię z mamą tysiącem buziaków. Niestety,
musieliśmy wyjechać do ciotki i nie wiemy, kiedy będziemy
obecni w domu.
Całusy,
Yeti – tata
Uśmiechnęłam się na przywołanie przezwiska, jakie dałam tacie, mając około sześciu lat. Jednak coś mi tutaj nie pasowało. Nawet jakby mieli jechać do ciotki, to napisaliby mi zwykłego SMS-a albo najzwyczajniej w świecie zadzwonili. Poza tym po piśmie mojego taty można było wywnioskować, że ewidentnie gdzieś się spieszył. Zazwyczaj pisze małymi, przypominającymi stylem czcionkę „Times New Roman” literkami. Te w liściku natomiast były napisane tak, że ledwo co się doczytałam. Drugą kwestią jest styl napisanej wiadomości. Zdania są nieskładne, jakby pisał to tak, żeby ustalone słowa były na początku… O MATKO, jak ja mogłam być tak głupia! Znowu spojrzałam na wiadomość, ale tym razem przeczytałam tylko pierwsze literki w każdej linijce. Jak się okazało, układały się one w słowo POMOCY.
– Ty możesz wyjść z pracy, ale praca z ciebie nigdy. – Powiedziałam na głos i wybrałam numer do Juliana, mojego przyjaciela z pracy.
Julia Trybusińska, kl. 3C