Rozmyślania nad sensem ludzkiego życia towarzyszą człowiekowi od tysięcy lat. Część z nas nie wierzy w życie pozagrobowe, zbawienie duszy i osiągnięcie wieczności. Są jednak i tacy, którzy zakładają, że żywot ludzki nie kończy się na Ziemi, a wręcz przeciwnie – jest to dopiero początek naszej wędrówki. Każdy postrzega śmierć w inny sposób. Zdecydowana większość pragnie za wszelką cenę chronić przed nią siebie i swoich bliskich. Może być to spowodowane chociażby strachem przed tym, że „tamten świat” tak naprawdę nie istnieje. Niezależnie od tego, kim jesteśmy i jakie są nasze wierzenia i poglądy, jedno jest pewne – śmierć, której tak bardzo się boimy, każdemu spojrzy kiedyś w oczy. Dlaczego więc tak bardzo rozpaczamy, gdy ktoś z naszych bliskich odejdzie? Dlaczego przez długi czas nie jesteśmy w stanie zaakceptować śmierci ukochanej osoby, skoro jest to po prostu kolej rzeczy? Czy dusza człowieka istnieje, a jeśli tak – co dzieje się z nią po śmierci?

To, w jaki sposób postrzegamy cel życia człowieka i jego śmierć, w dużej mierze zależy od kultury i tradycji kraju oraz rodziny, w której dorastamy. Ateiści uważają, że po śmierci nie ma nic. Organizm przestaje funkcjonować, a wraz z nim kończą się wszelkie procesy życiowe. Religie chrześcijańskie zakładają, że dusza po śmierci trafia do nieba lub do piekła. Chrześcijanie wierzą także w istnienie czyśćca – stanu, w którym dusza jest oczyszczana ze wszelkich grzechów i przewinień, aby w czystości trafić do raju. W hinduizmie wierzy się w reinkarnację, dlatego wiele zwierząt jest otaczanych czcią z przekonaniem, że żyją w nich dusze zmarłych. W wierzeniach wielu dzikich plemion przejawia się motyw duchów – spirytyzm. Można by wymieniać i wymieniać, lecz prawda jest taka, że zapewne nigdy nie poznamy odpowiedzi na najbardziej nurtujące nas pytania dotyczące egzystencji człowieka.

Dlaczego uważam, że warto poruszyć ten temat? Nie da się ukryć, że jest on niezwykle uniwersalny i ponadczasowy. W dobie pandemii koronawirusa wiele osób zaczęło zadawać sobie pytanie: po co to wszystko? Być może wynika to ze zbyt dużej ilości wolnego czasu, nie jestem w stanie jednoznacznie tego stwierdzić, jednak przyznam, że sama zaczęłam się nad tym zastanawiać. Jesteśmy odizolowani od świata, nie utrzymujemy kontaktu z drugim człowiekiem. Gdyby nie Internet i media społecznościowe, niektórzy zapewne zapomnieliby o naszym istnieniu. Żyjemy z dnia na dzień, bez wrażeń, nowych doświadczeń, zamknięci w czterech ścianach. Największe konsekwencje tego, co dzieje się w ostatnim czasie w Polsce (i nie tylko), poniosą ludzie młodzi, którzy poprzez izolację od świata zewnętrznego i rówieśników w przyszłości mogą nie dać sobie rady w dorosłym życiu. Ich młodość – najpiękniejszy okres w życiu, mija na ciągłym korzystaniu z komputerów i telefonów. Od rana do późnego popołudnia muszą bowiem uczestniczyć w lekcjach, a po ich zakończeniu większość nastolatków próbuje zająć sobie jakoś czas, najczęściej korzystając właśnie z tego typu urządzeń. Natomiast gdy osoby młode wykazują chęć spędzenia czasu w małym gronie znajomych, niektórzy z miejsca zarzucają im brak szacunku do pozostałych, głównie osób starszych, ponieważ spotykanie się z innymi stwarza większe ryzyko zakażenia. Zastanówmy się jednak: czy warto w aż tak dużym stopniu odcinać się od świata, sprawiając tym samym, że nasze życie stanie się monotonne, nudne i jednostajne? Jakie wspomnienia przyjdą nam do głowy w momencie, kiedy śmierć zapuka w nasze drzwi? Na pewno każdy musi odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nie możemy mieć pewności, że po odejściu z tego świata czeka nas coś jeszcze, inna rzeczywistość – gorąco w to wierzymy, ale pewności tak naprawdę nie możemy mieć. Obecna sytuacja nauczyła nas, że musimy doceniać najmniejsze drobiazgi, ponieważ w kryzysowych chwilach to właśnie one sprawiają, że na naszych twarzach pojawia się uśmiech. Kto z nas nie tęskni za spotkaniami z przyjaciółmi, rodziną, szkołą, obiadami w restauracji czy wyjściem do kina? Z pozoru są to zwykłe czynności, które kiedyś były dla nas czymś na porządku dziennym, jednak dziś wiem, że po zakończeniu pandemii wielu z nas zupełnie inaczej zacznie postrzegać rzeczywistość i doceniać chwile, w których czuliśmy się tak swobodnie i szczęśliwie.

Nadal nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie: „Jaki sens ma życie człowieka i jego śmierć”. Uważam jednak, że każdy z nas powinien „chwytać dzień” i cieszyć się chwilą, ponieważ nigdy nie wiadomo, co czeka nas nazajutrz. W moim przekonaniu największym szczęściem jest to, gdy w chwili śmierci jesteśmy świadomi, że spędziliśmy swoje życie tak, jak sobie wymarzyliśmy, spełniliśmy swoje najskrytsze pragnienia u boku najbliższych nam osób. Gdy będziemy w pełni zadowoleni ze swojego życia, nawet śmierć nie będzie już dla nas tak straszna.

 

Weronika Serafin, kl. 2CG