Warning: Use of undefined constant JMF_THEMER_MODE - assumed 'JMF_THEMER_MODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/czachowski/public_html/plugins/system/djjquerymonster/djjquerymonster.php on line 210
Samochody elektryczne – czy to aby na pewno dobry pomysł?

Dzisiejszy świat zmienia się w naprawdę zastraszającym tempie. To, co kilka lat temu było innowacją, dziś zapewne jest już standardem, a to, co niegdyś było szczytem inżynierii, dziś jest uznawane za poczciwy klasyk. Pomimo iż ogólnie rozumiany postęp z wiadomych względów ostatnio nieco „przyhamował”, to są zmiany, których już cofnąć się nie da.

Taką zmianą jest na pewno powszechna elektryfikacja środków transportu. Natomiast czy jest to zmiana na plus? Czy elektryczne modele sprostają wszystkim wyzwaniom?

EKOLOGIA PRZEDE WSZYSTKIM

Nie oszukujmy się, koncepcja samochodu jeżdżącego na prąd to nie wymysł inżynierów z Porsche czy McLarena, tylko sposób radzenia sobie z zanieczyszczeniem powietrza i coraz bardziej rygorystycznymi normami spalin. Na tej płaszczyźnie musimy stwierdzić, że elektryki zdały egzamin. Ilość produkowanych przez nie zanieczyszczeń, w tym CO2,wynosi równe 0 g/km. Co prawda, na upartego możemy powiedzieć, że przecież produkcja energii elektrycznej do takiego samochodu generuje zanieczyszczenia, ale z drugiej strony nie jest to wina samego auta, a na dodatek prąd można produkować w ekologiczny sposób.

Kolejną zaletą tych maszyn, a właściwie samych silników, jest fakt, iż są one zdecydowanie bardziej wydajne niż jednostki spalinowe. Przeciętna wydajność silnika napędzanego benzyną wynosi ok. 40%, natomiast silnika napędzanego prądem aż 80%. Przekłada się to oczywiście na o wiele lepsze osiągi oraz przyspieszenie. À propos przyspieszania, w elektrykach, z racji wspomnianej wydajności, maksymalny moment obrotowy dostępny jest prawie od samego początku. Jest to również zasługa skrzyni biegów której nie ma. Zabrzmiało to dziwnie, ale taka jest prawda. Oczywiście, nie oznacza to, że nie da się tym autem jechać do tyłu. Po prostu z racji posiadania napędu elektrycznego nie było potrzeby konstruowania wielobiegowej skrzyni. Tutaj moc z silnika elektrycznego przekazywana jest na przekładnię, która posiada o wiele mniej kół zębatych i innych mechanizmów niż klasyczny napęd spalinowy. Właśnie dzięki temu zabiegowi można takim autem przyspieszać do woli, nie martwiąc się o zmianę biegu w odpowiednim momencie, gdyż ma ono z reguły tylko jeden bieg. Z innych zalet samochodów elektrycznych można wymienić ich przestronność (baterie są zazwyczaj schowane w podłodze, przez co zyskujemy dodatkowy bagażnik z przodu) lub fakt, że są naprawdę ciche w przeciwieństwie do niektórych samochodów, zwłaszcza z dieslem pod maską.

A JEDNAK SĄ MINUSY

Bezdyskusyjnym minusem elektryków jest czas, jaki spędzimy podczas ładowania takiego auta. Normalnie wizyta na stacji benzynowej zajmuje nam ok. 10 min. Natomiast naładowanie na 100% np. Nissana Leafa, czyli niezbyt dużego samochodu o głównie miejskich aspiracjach zajmuje ok. 30 min. (jeśli korzystamy ze stacji szybkiego ładowania) lub od 8 do 12 godzin (jeśli korzystamy z gniazdka domowego). Niestety, stacji szybkiego ładowania pojazdów elektrycznych jest w naszym kraju niezbyt wiele. Co prawda, ta wada nie dotyczy bezpośrednio samochodu, ale ma ona duży wpływ podczas jego użytkowania. Dodatkowo, nawet po maksymalnym naładowaniu nie możemy mieć pewności, że przejedziemy dokładnie tyle kilometrów, ile wskazuje nam komputer pokładowy, to znaczy zasięg auta elektrycznego zmienia się (i to z reguły na gorsze) podczas jazdy. Przyczyny takiego zjawiska mogą być różne, chociaż z reguły wartość ta maleje ze względu na zbyt niską lub wysoką temperaturę, korzystanie przez cały czas podróży z GPS-u czy systemów info rozrywki. Sprawia to, że nie we wszystkie miejsca takim autem możemy dojechać. Kolejnym faktem przemawiającym, na razie, na niekorzyść elektryków jest dość wysoka cena oraz brak dużej ilości wykwalifikowanych placówek zajmujących się serwisowaniem i naprawą.

W miarę rozwoju technologii samochodów elektrycznych z pewnością część tych wad zostanie wyeliminowana, a ich rosnąca popularność na pewno spowoduje zagęszczenie infrastruktury punktów ładowania i zmniejszenia ceny samych pojazdów. Osobiście nie jestem wielkim fanem elektryków i zdecydowanie wolałbym jeździć potężnym Schelby GT500 z ryczącym V8 pod maską niż cichą, lecz zwinną, Teslą Model S. Wiem jednak, że za kilka lat, gdy przyjdzie mi kupić samochód, będę skazany na kupno auta elektrycznego. Nieważne, czy jest się zapalonym fanem motoryzacji, czy zwykłym kierowcą, który samochód traktuje jak zwykłą maszynę do przemieszczania się z punktu A do punktu B. W niedalekiej przyszłości każdy z nas będzie poruszał się właśnie takim autem elektrycznym.

 

Bartłomiej Rydzewski, kl. 1AG