Jako uczeń klasy humanistycznej przypisuję książkom dużą wagę. Nie jest to powodowane jedynie poczuciem obowiązku i przymusem, jaki stawia wobec mnie wybrany profil – znajomość literatury jest nie tylko gwarantem, ale i warunkiem kontynuowania kariery naukowej – ale szczerą miłością, jaką ją darzę. Teksty literackie w oczywisty sposób dostarczają nam informacje i poszerzają nasze horyzonty; poruszają wcześniej odległe, niedostępne lub niezwracające naszej uwagi tematy w taki sposób, że zyskują naszą sympatię; dostarczają nam rozrywki. Pisarze pozostawiają nas często w nieosiągalnym i nieznanym świecie, tajemniczym ze względu na zaistniałe między nim a nami bariery. Książki pozwalają je przełamywać i podając swoją opowieść przy akompaniamencie rządzących ich domeną praw, zaznajamiają nas z uniwersum. Taka literatura mało by rzec ciekawi, ona po prostu „wciąga”. I to bez reszty.

Niestety, niewiele osób pozwala sobie na taki luksus. Sięgnięcie po książkę, gazetę czy nawet urządzenie z dostępem do skarbnicy wiedzy wszelakiej, jaką jest dziś Internet, w celu przeczytania artykułu prasowego, to wyzwanie. Czytanie staje się pożeraczem czasu, hobby dla nielicznych, a nawet tam, gdzie jest doceniane, nie otrzymuje stosownego priorytetu – gros czasu zajmuje szkoła lub praca, a za obowiązkami plasują się rodzina i znajomi – jesteśmy zbyt zajęci, by oddawać się przyjemnościom w ogóle, a wśród nich książki są jednymi z wielu, często obdarzonymi mniejszym znaczeniem. W momencie zaś gdy znajdujemy chwilę czasu dla siebie, nie mamy już siły na wiele i rzadko resztki energii przeznaczamy na literaturę. Na tych, którzy jednak jej „dotkną” i zagłębią się w nią, wpływa, pozostawiając znaczne piętno.

Tak jak Don Kichot, samozwańczy rycerz z La Manchy, który w swym nudnym życiu, sięgając po książki, odkrył ideały rycerskie i dał się im ponieść bez reszty, tak i my, znajdując odpowiadające nam idee i wartości w lekturach, oddajemy się im i chociaż w głębi serca pielęgnujemy je, często są one skrywane przed otoczeniem. Ostatni hiszpański rycerz znajduje w przyswojonych wartościach oparcie i siłę, które kierują nim nawet w najtrudniejszych sytuacjach, jakkolwiek szalone by one nie były – włączając w to najsłynniejsze starcie z wiatrakami, w którym chciał okryć się chwałą, zgodnie z etosem rycerskim. To człowiek, który porzuca zacisze gospodarstwa i podąża za marzeniami, kieruje się swoimi zasadami, o czym myśli wielu z nas, lecz niewielu się na to odważa.

Miguel de Cervantes przedstawia w swym dziele bardzo karykaturalną sylwetkę czytelnika w osobie Don Kichota, która jednak ponad wszelką wątpliwość stawia go w dobrym świetle jako wyzwolonego, spełniającego swoje marzenia. Błędny rycerz poszukuje szczęścia, które odkrył w średniowiecznych ideałach, nawet wbrew regułom społecznym, na co niewiele osób w dzisiejszych czasach się waży. Bohater zyskuje naszą sympatię jako marzyciel i człowiek czynu zdolny podążyć za swymi marzeniami. I to tylko pod wpływem przeczytanych książek.

Podobnie Antoni Libera przypisuje książkom dużą wartość, pisząc swoją autobiograficzną powieść „Madame”. Przedstawia on tok myślenia kierowany przez przeczytane utwory i kształtującą się pod ich wpływem miłość bohatera do kobiety. Młody Libera posługuje się zaczerpniętymi z literatury cytatami. Chcąc zdobyć serce kobiety, posługuje się znanymi tylko im dwojgu kontekstami, które intrygują zarówno czytelnika, jak i uwodzoną. Próbuje do niej dotrzeć, studiując to, co stanowi dla niej dużą wartość, czyli różne teksty związane z dzieciństwem, teksty przesycone wspomnieniami. Profesor Koziołek pisze o tym w swej publikacji – książka staje się łącznikiem między poszczególnymi czytelnikami, wzbogacając ich relacje i pozwalając na połączenie na nowej linii, większe zrozumienie: „Podczas lektury przestaję myśleć o sobie, mam na to czas, a po jej skończeniu mam powód i narzędzia, aby rozmawiać z innym czytelnikiem.” Tak oddając sprawę, można poprzeć swój pogląd wierszem Leopolda Staffa „Czytelnicy”, który trafnie opisuje komunię dusz, jaka zachodzi pomiędzy czytającymi, nawet bez ich świadomości. Oddaleni od siebie będą odczuwać podobnie wpływ lektury na swoją jaźń i już samo to stworzy między nimi nić porozumienia:

„Ta sama książka, chwila i tęsknota
Otwarła duszom ich miłości wrota
Gdzie wszedłszy razem w swych wiosen ozdobie,

W objęciu wspólnym przeżyły ekstazy
Pierwszych upojeń, nie znanych dwa razy,
Choć się nie znają ni wiedzą o sobie.”

Literatura, oddając życie uczuciowe swych bohaterów i przedstawiając ich perypetie, nie może obejść się bez wpływu na samego czytelnika. Jest to jej element chyba najważniejszy i najbardziej magnetyzujący. Autor musi stworzyć postacie, które zaintrygują i wywołają w nas głębsze uczucia, będą odwracały do siebie myśli i nie dadzą spać w nocy, gdy raz za razem wracać będziemy do chwil przeżytych razem z protagonistami, rozmyślając o ich dalszych losach. Przytoczenie słów Juliana Tuwima z wiersza „Praca” może podsumować dość dobrze rolę pisarza, cel jego i jego dzieł:

„Tak! Znowu! Znowu! Wciąż od nowa
Wbijać się klinem coraz srożej:
Słowami w serca, sercem w słowa
I trwać w uporze.”

Carlos Ruiz Zafón w swej powieści „Cień wiatru” pokazuje taki obraz twórczości tajemniczego Juliana Caraxa, którego powieść czyta młody bohater: „Senność i zmęczenie pukały do moich drzwi, ale nie ulegałem im. Trwałem tak, urzeczony opowieścią, nie chciałem żegnać się z jej postaciami.” Książka ta była w stanie skupić na sobie całą uwagę chłopca i nie pozwoliła mu spocząć w ciekawości dalszych losów bohaterów stworzonych przez autora. W efekcie wrażenia, jakie wywołał na 10-letnim Danielu tom twórczości owianego tajemnicą Caraxa, zapragnął on ujrzeć inne jego dzieła, co stało się motorem dla wydarzeń powieści samego Zafóna, wywołując kolejne niespodziewane wydarzenia tworzące jednak logiczny ciąg fabularny.

Ponadto, literatura, po którą sięgamy, „wyciągając” z nas emocje i – niezależnie od tego, czy jest to zamiar samego autora, czy też efekt samej w sobie obserwacji – tłumaczy je. Staje się naszym swoistym psychologiem, pomaga zrozumieć siebie i to, co się z nami dzieje w bezpiecznym środowisku. „Była to najdziwniejsza książka, jaką kiedykolwiek czytał. Grzechy świata, przybrane we wspaniałe szaty, zdawały się przeciągać w niemym korowodzie, przy akompaniamencie cichych tonów fletni… Rzeczy, znane mu zaledwie z marzeń niejasnych, nagle przemieniły się w rzeczywistość.” Skutkiem tego przeżywamy wielkie uniesienia, czytając poszczególne strony w przedstawionych historiach. To jest chyba najwyraźniejszy wyznacznik udanego dzieła: nie pozwala ono oderwać od siebie oczu, a gdy już się skończy, długo będzie pozostawać w głowie.

Książka jest w dzisiejszych czasach nie tylko źródłem wiedzy, ale i narzędziem pozwalającym zrozumieć siebie i swoje otoczenie, prowadzącym do refleksji każdego, kto się na nią otworzy. Zachęcam więc każdego, kto znajdzie choć chwilę czasu, by wziął do ręki dzieło literackie i pozwolił się mu przeniknąć, by czerpiąc z niego naukę, odkrył samego siebie.

 

Źródła informacji:

Ryszard Koziołek – „Dobrze się myśli literaturą”
Antoni Libera – „Madame”
Julian Tuwim – „Praca”
Leopold Staff – „Czytelnicy”
Carlos Ruiz Zafón – „Cień wiatru”

 

Jan Urbańczyk, kl. 2C