Słodycz słów płynęła z twoich ust
Potrafiłeś tylko kochać mnie dźwiękiem
Gesty dla ciebie nie miały znaczenia
Wszystko, co w tobie drzemie i buzuje jak kabel elektryczny
Odpływa na brzeg bezludnej wyspy, na której już jesteśmy

Samotni pośród tajemnej egzotyki
Szukamy tego jedynego schronienia przed burzą
Marne szanse, czas wymazany, zero nadziei, nie damy rady
Ale twoje niegdyś ciepło tak biegało w mojej głowie
Chciałam raz choć móc cię zatrzymać, nie pozwolić odejść
Ale coś, co nie wiem skąd przyszło tak mrocznego jak diabeł
Porwało twoją piękną duszę i straciłam mego kochanka
Zimny jak lód, zabijasz mnie spojrzeniem, gdy jestem w pobliżu
A teraz tu – na tej bezludnej wyspie – dopełni się nasze przeznaczenie
Zerwiemy na zawsze łączące nas więzi, zapomnimy uroki młodzieńczej miłości
Staniemy przed sobą i powiemy ‘dość’, ‘nie możemy tak więcej’
Na tej bezludnej wyspie nic nie będzie takie jak kiedyś

 

Paulina Młodawska, kl. 2A