Przez 3 lata nosiłam się z zamiarem napisania czegoś do gazetki szkolnej. 3 lata bałam się cokolwiek opublikować. Chyba byłam po prostu onieśmielona elokwentnymi artykułami innych uczniów. Mój styl jest inny. Dużo bardziej swobodny, dużo bardziej… Może zwyczajnie nazwę go „płaskim”? Tak, przy tym, co piszą oni, moje teksty są płaskie. Przyszedł jednak ten czas… I już się nie boję. I nie jestem onieśmielona. I wiem, że chcę pokazać to, co napisałam – nawet jeśli ktoś na to spojrzy i powie „płytkie, słabe, nie”, albo coś jak „tu nie powinna stawiać przecinka, a tam go zabrakło”. Osobom, które mają to w planach, chcę powiedzieć już teraz – to mój tekst, moje przecinki, moje płytkie i słabe pisanie, podziękuję wam za przytyki, dużo miłości. Poważnie, ludzie, pozwólcie mi robić to na własny sposób.

Jest to mój pierwszy i ostatni artykuł w gazetce. Bo kończy się rozdział w moim życiu, który był tak kluczowo związany z tą szkołą. Jednocześnie, zaczyna się coś nowego… coś, na co wiele osób ekscytuje się i cieszy. Co prawda, nie jestem jedną z nich, ale nie o tym chciałam tu pisać. No właśnie… A o czym? Chciałam podzielić się z wami fragmentem mojej książki – „Blue”. Książki, nad którą pracuję. Książki, która ukaże się za jakiś czas… Może za rok, może dwa. Gdyby ktoś pytał – to właśnie dlatego chcę jeszcze poczekać ze studiami – chcę ją wreszcie skończyć. W każdym razie, jest to fragment, inspirowany moimi doświadczeniami z Czachowskiego. Dlatego na pożegnanie ze szkołą, nie przedłużając…

„[…] Stworzyliśmy swoistego rodzaju mit. Mit, w który ciężko było uwierzyć, bo tak bardzo ranił. Mit o lepszości i gorszości. Chciało mi się śmiać, ilekroć o nim myślałam. Był zupełną bzdurą. Czymś, co nie miało racji bytu. Ale pomimo, że wszyscy (albo chociaż większość) zdawaliśmy sobie z tego sprawę, nikomu nie przyszło do głowy, żeby go obalić. Biegaliśmy dookoła niego, pielęgnowaliśmy go i stawaliśmy się coraz większymi błaznami. Patrzyliśmy jak rozrasta się, ale nie byliśmy w stanie go zdeptać. I tak tworzyliśmy dziwne archetypy. Archetyp osoby lepszej i osoby gorszej. Archetyp populara i archetyp lamusa. I choć wzory matematyczne raczej nigdy mi nie wchodziły, ten wzór zapamiętałam dość łatwo – może dlatego, że z matematyką dużo wspólnego nie miał.

Wiem, kim byłam. Albo może… - wiem, kim byłam z punktu widzenia „lepszych” i z punktu widzenia „gorszych”. Bo nikt nigdy nie powiedział, że musisz tkwić w jednej grupie. Czasami, wśród pospólstwa rodzi się król, a wśród książąt siedzi jakiś chłop – i jeśli czegoś nauczyłam się w liceum doskonale, to właśnie tego. Nie rozumiem dlaczego nigdy się nie sprzeciwiłam i nie powiedziałam „dość”. Może zwyczajnie nie przeszkadzało mi to, jaką rolę otrzymałam. Teraz, kiedy to już za mną, dzielenie wydaje się niepotrzebne i bezsensowne. Ja jestem człowiekiem. Ty jesteś człowiekiem. Wszyscy jesteśmy ludźmi. I nikt z nas nie jest gorszy. Zwyczajnie się od siebie różnimy.

Mogę teraz powiedzieć to głośno i wyraźnie – zdaniem wielu byłam lamusem, byłam gorsza. Nie pytacie czemu, ja nigdy nie pytałam. Ale, hej, powiedziałam to na głos! Tak, powiedziałam. Śmiesznym wydaje się fakt, że ci „lepsi” nie mieliby tyle odwagi, żeby wstać i ogłosić światu, że za takich się uważają. I nie wystarczyłoby im odwagi, żeby powiedzieć mi, co myśleli o mnie. Byłam lamusem. Co więcej, byłam popularem wśród lamusów. A kiedyś – przysięgam – popularzy wśród popularów spojrzą zdziwieni na to, kim będę i nazwą mnie królową. Choć będzie to największa bzdura, jaką świat słyszał. Żadna ze mnie królowa. A z ciebie żaden król. Za kilka lat, nikt w tej szkole nie będzie pamiętał ani mnie, ani ciebie, ani popularów, ani lamusów! Jest szansa, że po naszej śmierci, nie będzie nas pamiętał nikt na świecie. Jak nie teraz… to za tysiąc lat. W końcu ludzie zapomną. Tak jak i my nie pamiętamy tysięcy, które chodziły po tej ziemi przed nami. Kogo więc obchodzi czy siedzisz wśród pospólstwa czy szlachty? Nie wybieraj towarzystwa na tej podstawie, bo jeszcze kiedyś się na tym sparzysz. Bo jeszcze kiedyś, o królu popularów, lamus będzie wydawał nad tobą wyrok… I nagle przestaniesz być „lepszy”.

Nie twórzmy między sobą barier. Nawet jeśli czasami wydaje się, że lepiej postawić ścianę i odgrodzić się od innych – bądźmy silni i nie pozwólmy cegłom się złączyć. Nie dzielmy się na „lepszych i gorszych”. Nie ma „lepszych i gorszych”. Są ludzie. Budujmy razem mosty. Wspólnie sięgajmy gwiazd. Nikt nie jest wystarczająco wysoki, żeby sam jedną złapać. […]”

To chyba wszystko, co chciałam przekazać. Może ktoś to przeczyta… Może kogoś to ruszy… Może nie. Gdyby jednak, proszę, pamiętajcie, że macie tylko 3 lata. Lepiej spędzić je ze sobą w dobrej atmosferze, znaleźć przyjaciół na całe życie i stworzyć razem coś, czego nikt nigdy nie zburzy, niż dzielić się i na siłę udowadniać innym swoją „lepszość” i ich „gorszość”. Nie wpadnijcie w schemat, w którym wielu już niestety utknęło. Ja wychodzę z tej szkoły z ludźmi, z których częścią pewnie nigdy już się nie zobaczę. Z innymi będę trzymała kontakt tak mocno, jak będzie to możliwe. Co mogę powiedzieć? Byłam lamusem. A teraz jestem wolna od podziałów i mogę być tym, kim chcę. Na pewno nie zmarnuję tego na bycie popularem. I cytując swoją własną piosenkę: „Fire just started and you can’t stop it”.

 

~ DBA, 3C ~