Piątek 29 listopada 2019 roku może wielu osobom skojarzyć się z Black Friday, jednakże to nie tylko promocje i wyprzedaże przyświecały temu dniu. W piątek w naszym liceum odbył się Dzień Francuski. Jest to jedyny taki dzień w roku, kiedy możesz włożyć czarny beret, apaszkę, zjeść coś francuskiego, posłuchać pięknych francuskich piosenek i wcale nie będziesz w tym osamotniony! Nasi uczniowie bardzo się zaangażowali i postarali, by w przepiękny sposób uczynić ten dzień wyjątkowym. :)

Zapraszam do przeczytania artykułu i przeżycia tego dnia ze mną jeszcze raz.

      

 

Wyjątkowy gość

Z okazji Dnia Francuskiego mieliśmy wyjątkowego gościa - attachée ds. współpracy językowej, Panią Roselyne Marty, z Ambasady Francji w Polsce. Na samym początku Pani attachée wraz z Panią profesor Małgorzatą Mazur wręczyły dyplomy osobom biorącym udział w Konkursie Wiedzy o Francji oraz laureatom DELF sesji czerwcowej 2019 roku. Pani Marty z zainteresowaniem obserwowała nasze występy. Tuż po części artystycznej odbyło się spotkanie z Panią attachée. Dzięki temu mieliśmy okazję porozmawiać i zapytać o wszystko, czego chcieliśmy się dowiedzieć o Francji oraz o pracy w ambasadzie. Rozmawialiśmy o daniach francuskich, o edukacji we Francji i w Polsce, pojawiły się pytania o ulubione potrawy, o stereotypy czy różnice między polską a francuską młodzieżą. Pani Marty na każde pytanie odpowiedziała wyczerpująco i bardzo ciekawie. Tak, że aż czasem miało się ochotę przenieść na chwilę do Francji...

Pani attachée jest przesympatyczną, uśmiechniętą osobą. Spotkanie z jej udziałem było bardzo udane i pouczające. Z przyjemnością słuchało się wszystkiego, o czym mówiła.

 

„Non, rien de rien
Non, je ne regrette rien” (Édith Piaf)

Między innymi tak zabrzmiały słowa jednej z piosenek śpiewanych podczas koncertu piosenki francuskiej w wykonaniu uczniów klas III e, II e, I c oraz I cg. Występujące osoby dały z siebie wszystko, aby można było poczuć magię francuskiej muzyki. Uczniowie zaśpiewali i zagrali bardzo pięknie, wsłuchując się, można było dostrzec, ile serca włożyli w przygotowanie swojego występu. Pozwolę sobie to podsumować francuskim chapeau bas!

     

 

„Piękno rzeczy śmiertelnych mija, lecz nie piękno sztuki.”
Leonardo da Vinci

Zaraz po występach artystycznych zostały zaprezentowane żywe obrazy, interpretujące znane dzieła paryskich galerii malarstwa, przygotowane przez uczniów klasy III e, III c, II c, II e i I c. Był to świetny pomysł, by ożywić sztukę. Widać było duże zainteresowanie uczniów tym przedstawieniem, ponieważ każda z osób biorących udział w „żywym obrazie” była bardzo dobrze ucharakteryzowana, przebrana i niemal identyczna z oryginalnym dziełem. Pojawiły się interpretacje takich dzieł jak „Wolność wiodąca lud na barykady”, „Tratwa Meduzy”, „Kobieta z parasolką”, „Mona Lisa”, „Maria Magdalena”, „Rodzina chłopska” i „Huśtawka”. Uczniowie idealnie oddali realia prezentowanych obrazów, bardzo wczuli się w to, co przedstawiali. Podobał mi się moment, w którym wszyscy na scenie „zastygali” i następowało porównanie „żywego obrazu” z jego oryginałem. Śmiało można powiedzieć, że wszystko w tej kwestii było dopięte na ostatni guzik. Prócz osób pokazujących obraz, dopasowane było do niego tło, muzyka odpowiadająca danej epoce, zadbano również o rekwizyty, co w efekcie tworzyło zjawiskową całość. Z podziwem obserwowałam zaangażowanie naszych uczniów, zrobili coś pięknego, co na długo pozostanie w mojej pamięci.

 

 

„Chodzi o to, by zanurzyć się w prawdziwych emocjach związanych z rolą, aż ta rola stanie się częścią ciebie.”
JP Delaney

Sama także wzięłam udział w tworzeniu jednego z „żywych obrazów”, była to „Huśtawka”, której autorem jest Jean-Honoré Fragonard. Dzieło przedstawia huśtającą się kobietę, obserwującego ją młodego mężczyznę oraz drugiego mężczyznę, który huśta młodą damę. Wcieliłam się w rolę tej kobiety. Ma ona na sobie suknię z różowego jedwabiu, a na głowie pasterski kapelusz. Było to niesamowite przedsięwzięcie. Pierwszy raz w życiu miałam do czynienia z czymś takim, dlatego podeszłam do tego z pozytywnym nastawieniem. Koleżanka z klasy przygotowała dla mnie sukienkę, kapelusz, tytułową huśtawkę oraz make up. Dzięki temu mogłam poczuć się tak, jakbym rzeczywiście była tą młodą dziewczyną z obrazu. Kiedy zobaczyłam się w lustrze, byłam pod wielkim wrażeniem tego, co stworzyła koleżanka. Od siebie mogłam jedynie dodać emocje i zachowanie zbliżone do tego, jakie było prezentowane w tamtej epoce. Bardzo starałam się wczuć w swoją rolę i stać się częścią obrazu Fragonarda. Przed wyjściem na scenę trochę się stresowałam, ale tylko dlatego, żeby wszystko wyszło idealnie. Zanim rozpoczęły się występy, zrobiliśmy małą próbę, a po nas zrobiły to też inne „obrazy”. Miło patrzyło się, jak dużo pracy włożyli w swoje dzieło. Za kulisami można było wyczuć sporo emocji. Każdy chodził podekscytowany i czekał na swoją kolej. Paradoksalnie można powiedzieć, że za kulisami mieliśmy jedną, wielką galerię sztuki, ponieważ każdy z nas ukazywał zupełnie coś innego. Śmiało mogę powiedzieć, że obrazy naprawdę ożyły! Fajnie jest minąć się na korytarzu na przykład z Mona Lisą. W czasie występu, jak i po nim, każdy z „obrazów” dostał gromkie brawa. To było wspaniałe usłyszeć tyle miłych słów dotyczących naszego pokazu. Cieszę się, że mogłam wziąć w nim udział, daje mi to niezapomniane odczucia i kolejne doświadczenie z kategorii tych niezwykłych.

Z tego miejsca chciałabym od razu podziękować koledze i koleżankom z klasy, z którymi współtworzyłam obraz i bez których to wszystko byłoby niemożliwe. Dodam także gratulacje dla innych „żywych obrazów” za stworzenie tak pięknego występu i mnóstwo włożonej pracy. Podziękowania należą się także osobom, które wspierały nas podczas występu, dbały o jego przebieg oraz tym, którzy powiedzieli wiele miłych słów o naszym przedsięwzięciu. Merci!

 

„Nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia.”
George Bernard Shaw

A jedzenia podczas Dnia Francuskiego dla nikogo nie zabrakło! Nawet najbardziej wymagająca osoba mogła znaleźć coś dla siebie. Na stole był ogromny wybór dań francuskich, a ich różnorodność zadziwiała. Udało mi się spróbować kilku z nich oraz podpytać kolegów o ich opinie i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wszystkie potrawy były excellent! Nie można było się oprzeć na widok quiche lorraine, rogalików, ciastek z ciasta francuskiego, mousse au chocolat czy jednej z pysznych tart. Ale to nie są jedyne dania, gdyż było ich o wiele, wiele więcej.

 

 

Wszystko co dobre, szybko się kończy

Wszystko ma swój koniec, tak też było w tym przypadku. Dzień Francuski się skończył, ale emocje z nim związane pozostały. Wszystko było bardzo udane. Jestem zadowolona, że mogłam uczestniczyć w tym dniu wraz z innymi uczniami. Jest to naprawdę wyjątkowy dzień i fantastyczna okazja do świętowania. Cała oprawa Dnia Francuskiego zasługuje na medal. Dania francuskie były przepyszne, część muzyczna i artystyczna – niesamowita, obecność Pani attachée – niezwykle inspirująca. Można powiedzieć, że tego jednego dnia mieliśmy kawałek Francji pod jednym dachem. Choć jestem teraz w klasie maturalnej i prawdopodobnie był to mój ostatni Dzień Francuski, to zapamiętam go na długo i zawsze będę miło wspominać ten czas.

Wielkie podziękowania dla organizatorki i pomysłodawczyni tego Dnia – pani profesor Małgorzaty Mazur, bo właśnie dzięki takim inicjatywom tworzą się wspomnienia na lata.

 

Marta Kowalczyk, kl. 3C

 

Autor zdjęć:

Zuzanna Śliwińska, kl. 3C