Warning: Use of undefined constant JMF_THEMER_MODE - assumed 'JMF_THEMER_MODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/czachowski/public_html/plugins/system/djjquerymonster/djjquerymonster.php on line 210
Ostatni Biały Kruk

Biały Kruk spogląda na swoje pożółkłe pióra. Wzdycha ciężko. Tak wiele przetrwały, a niszczy je czas. Są pogniecione, splamione i zbezczeszczone. Gdyby ktoś nie znał ich wartości, wyrzuciłby je do kosza. Tak, to odpowiednie miejsce dla piór osiemdziesięciosześciolatka. W cieniu lampy, razem z innymi zgasłymi świetnościami.

Biały Kruk spogląda na swoje pożółkłe pióra. Wzdycha ciężko. Przecież miały wzlecieć pod niebo, zajaśnieć bielą w promieniach słońca. Tymczasem chwała odeszła bardzo, bardzo daleko. Kruk pozostał sam, zdany na łaskę własnych myśli. „Bo przecież jestem niepojęta” - szydzi z ptaka Zagadka Istnienia.

Biały Kruk spogląda na swoje pożółkłe pióra. Wzdycha ciężko. Bo przecież miało być tak pięknie. A ciągle deszcz. Osiemdziesiąt sześć lat! Bezustannie, natarczywie, miarowo - deszcz. Czasem burze. One dokuczają uciążliwiej. Może dlatego, że przychodzą na krótko? Pozostawiają rysę na niezaschniętej ranie i odchodzą. Wiatr również potrafi być uciążliwy. Smaga po twarzy lodowatymi biczami, niby przypadkiem paraliżuje skrzydła. Kiedy Kruk spada, bawi się nim jak lalką na sznurkach. A silny, ciężki ptak, wyćwiczony w powietrznej tułaczce jest bezradny w potyczce z wiatrem.

Biały Kruk spogląda na swoje pożółkłe pióra. Wzdycha ciężko. Musi wyfrunąć z gniazda. Musi poznać swoją historię. Przez większość życia siedział zakurzony na samym końcu półki z wieloma takimi jak on. Musisz go zrozumieć; unikał deszczu. Jednak kiedyś (bardzo, bardzo dawno temu) było zupełnie inaczej.

Biały Kruk leci pod wiatr - do przeszłości. By odnaleźć sens i początek. Bo gdzieś zagubił imię. Bez niego jest tylko śmieciem.

Biały Kruk leci pod wiatr - do przeszłości. Towarzyszy mu Czas. Tylko że czasu ubywa z każdą chwilą wstecz. Lata, które przeżył Kruk, porywa wiatr. Już nie powrócą. To podróż w jedną stronę.

Biały Kruk leci pod wiatr - do przeszłości. Smagany wiatrem, obolały od uciążliwej walki z deszczem. Biały Kruk liczy na przejaśnienia. Jednak w jego historii nie ma miejsca na słońce. Ciemne chmury zakryły jasny nieboskłon.

Biały Kruk dociera do początku. Jego spojrzenie krzyżuje się ze spojrzeniem dziewczyny z promiennym uśmiechem. Biały Kruk pamięta tę długowłosą brunetkę o brązowych, sowich oczach, w których błyszczą szalone iskierki zawsze, kiedy sięga po tajemniczą książkę.

Biały Kruk dociera do początku. Już wie, że jest w dobrym miejscu. Dziewczyna wędruje palcem po grubych tomach książek. W końcu natrafia na bezimiennego Białego Kruka. Nadano mu tytuł - „Makbet”. Dziewczyna sięga po Kruka, długo patrzy na zdjęcie autora. Cichutko zwraca się do portretu: „Szekspirze, pragnę podarować piękną refleksję twojemu dziełu.”

Biały Kruk dociera do początku. Jest teraz w rękach młodej brunetki z pięknym, promiennym uśmiechem i oczach, w których balują iskierki. Dziewczyna rozpoczęła swoją przygodę w makbetowskim zamku. Zostaje wciągnięta w każdą zbrodnię. Swoje blade, drobne dłonie broczy krwią zabójstwa dokonanego przez Lady Makbet i tak jak ona nie potrafi zmyć tych plam.

Biały Kruk dotarł do początku. Chce odnaleźć imię. Przejęta i poruszona dziewczyna dociera do ostatniej kropki. Zastanawia się, co może podarować Szekspirowi. Rozmyśla dłuższą chwilę, stara się uporządkować wszystkie przeżycia w logiczną całość. W końcu wyszeptuje portretowi swoją odpowiedź: „Zabrałeś moją niewinność. Uzmysłowiłeś mi mój lęk. Teraz mogę zaoferować ci tylko zbrodnię. Ponieważ stałam się jej częścią. Zbrodnia Lady Makbet jest moją zbrodnią. Ona zabiła człowieka, ja zabijam duszę.”

Biały Kruk dotarł do początku. Chce odnaleźć imię. Tak wielu tworzyło jego historię… Kolejne dłonie sięgały po Kruka i go przemieniały. Każdy czytelnik zabierał z książki coś ze sobą i pozostawiał w niej swój ślad. Każdy z czytających jej treść był bliski Białemu Krukowi; każdy z nich nadawał mu imię. Był fascynacją, refleksją, okrucieństwem, sprawiedliwością i niesprawiedliwością.

Biały Kruk dotarł do początku. Chce odnaleźć imię. Ptak powraca do swojej biblioteczki. Tym razem siada na parapecie. Długo rozmyśla, nie potrafi oderwać wzroku od półek przepełnionych towarzyszami jego biedy. Nadszedł czas, by zmienić gniazdo.

Biały Kruk dotarł do początku. Chce odnaleźć imię. Wreszcie rozwija skrzydła, frunie w stronę słońca. Nie wie, czy znów czekają go ulewy. Nie jest świadom, czy burza rozdrapie ranę na nowo. Jednak patrząc znad błękitnych chmur na tych, którym zawdzięcza swoją historię, rana przestaje mieć znaczenie. Biały Kruk długo szybuje po niebie. Szuka swojego imienia. Wreszcie przypomina sobie, kim zawsze był, kim jest naprawdę.

„Jestem Białym Krukiem. Moje imię to Tchnienie. Do ponadczasowej myśli, wiecznej refleksji, nieprzebytej drogi do Mądrości.”

 

Dorota Łabędzka, kl. 1C

 

Źródło zdjęcia:

http://www.peirama.gr/wp-content/uploads/2014/10/Old-Books.jpg