Warning: Use of undefined constant JMF_THEMER_MODE - assumed 'JMF_THEMER_MODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/czachowski/public_html/plugins/system/djjquerymonster/djjquerymonster.php on line 210
"Każdy przecież początek / to tylko ciąg dalszy..."

Każdy przecież początek
to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń
zawsze otwarta w połowie.

(Wisława Szymborska)

 

Życie. Piękna historia o nas samych. Nie mamy wpływu na jej bieg. Pokorni słudzy losu…, uwięzieni niejako w przestrzeni stronic. Szukamy siebie, nie rozumiejąc, jak wiele rozdziałów przed nami. Pełnowartościowi, młodzi i ciekawi chcemy wreszcie ruszyć w świat czekający na poznanie kolejnej, dorosłej jednostki. Jednak niewygodnie wędruje się z opaską na oczach. Dlatego wcześniej warto zgłębić tajemnicę egzystencji.

Życie… Niezmierzona wędrówka pielgrzyma. Nie jest i nigdy nie będzie zdobytym trofeum. Przecież nikt z nas nie doznał życia w pełni. Wisława Szymborska pisze o tym w jednym ze swoich wierszy: „Rozdęta do bezkres? Bo jeśli ma kres, z czym u licha graniczy?” („Przed podróżą”)

Każdy człowiek ma w sobie namiastkę życia, co Zbigniew Herbert dostrzegł i zapisał w utworze „Dusza Pana Cogito”. Wszyscy nieufnie spoglądamy w przyszłość, zastanawiając się, co zrobić, by być szanowanym człowiekiem, spełniać marzenia, wyjść z rutyny i bylejakości. Co zrobić, by naprawdę żyć?

Niestety, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Filozofowie wciąż prześcigają się w tworzeniu skomplikowanych teorii na temat życia i jego istoty… Jednak my (w większości) jesteśmy prostymi ludźmi pragnącymi prostych odpowiedzi. Spróbujmy zatem wspólnie zastanowić się nad istotą życia. Może karty rodzimej historii podpowiedzą nam, jak żyć?

W tzw. „czasach saskich” preferowano życie „pełną gębą”. Polacy ucztowali: grali, śpiewali, tańcowali… ;) Żyli bez wyrzeczeń. Możemy wyróżnić taki tryb życia jako doznaniowy. Nic w przyrodzie nie ginie, tak więc zwolennicy (liczni w czasach saskich) nie wymarli, a jedynie zmienili sposób przeżywania na jeszcze bardziej intensywny. Całonocne imprezy z używkami, nielegalne wyścigi, skoki z klifów morskich… ;) Niestety, ci „doznaniowcy” czasem dochodzą do granic własnej głupoty, co może być katastrofalne w skutkach. Tak więc, zwolennicy tego trybu egzystencji z pewnością przeżyją młodość z wielkim impetem, w swojej dzikiej żądzy życia, jednak będzie ono krótkie i bezmyślne. Uznając, iż większość czytających raczej pragnie dożyć trzydziestki ze wszystkimi kośćmi w całości, przejdźmy dalej.

Lata 1944-89, komunizm. Wróćmy do wcześniej wspomnianego wiersza Zbigniewa Herberta, w którym to dusza pozostawia swego właściciela, odchodzi do świata pełnego przygód. Na usta ciśnie się rozpaczliwe pytanie: dlaczego? Co takiego doprowadziło człowieka do zgody na utratę duszy? Ból? Rozpacz? Rezygnacja? Co?!

W momencie, gdy życie jest zaplanowane do ostatniej kropki, a każdy ruch obserwowany, czy można mówić o spontanicznym doznawaniu życia? Jest to coś zupełnie przeciwnego „doznaniowcom”. Jednak właśnie takie jest życie. Człowiek czasem załamuje ręce pod ciężarem egzystencji. Jest wycieńczony, ograniczony, stłamszony. Nie chce… nie ma sił, by walczyć. Stanisław Barańczak w wierszu „NN próbuje sobie przypomnieć słowa modlitwy” stara się przywrócić nadzieję rodakom, zaś w innym utworze desperacko nawołuje do świadomości narodowej. Wielokrotnie powtarza: „Pan tu nie stał!”

Czy w naszych czasach są jeszcze wycofani reprezentanci ograniczonego życia? W końcu, biorąc pod uwagę, że Polska jest wolnym krajem, można by się spodziewać, iż taki tryb przeżywania całkowicie zaniknie. A tu… zaskoczenie! Człowiek po dziś dzień wyrzeka się duszy. Dlaczego? Ponieważ łatwiej jest pogodzić się z monotonią życia, wyzbytą z blasku przygody, niż podjąć trud działania, a przede wszystkim ryzykować utratę stabilności. Jednak my rezygnujemy z kuszącej pokusy spokoju w domowym zaciszu. Nie chcemy przecież utracić duszy w rozkwicie jej możliwości!... Prawda? Cóż, demokratycznie uznaję, że się ze mną zgadzacie. ;)

Dalej, w historii coraz bliższej naszym czasom, przeglądając wypowiedzi największych umysłów w temacie życia, napotykamy osobę Jana Pawła II, a z nim piękną sentencję: „Zatrzymaj się. To… przemijanie ma sens, ma sens…, ma… sens…” („Tryptyk rzymski") Prawdę mówiąc, boli mnie już głowa, a takie wyjście z tematu sięgającego ponad granice ludzkiego umysłu jest dość zachęcające.. ;)

Pomyślmy… Zatrzymując się, dostrzegamy wiele czynników umykających w pośpiechu. Dzień, miesiąc, rok… Nowe znajomości, przyjaźnie, miłości. Nadzieja, porażka, smutek. I nagle życie się wydłuża. A zanim świat zdąży dotrzeć do upragnionej Utopii, my przeżyjemy cudowne lata życia. Nawet jeśli w swojej drodze z punktu A do B spotkają nas rozterki i przeciwności, ta wędrówka będzie paletą kolorów, a nie szara i monotonna jak w wierszu „Przed podróżą” Wisławy Szymborskiej.

Przedstawiłam Wam trzy sposoby życia. Doznaniowy, bierny i spokojny o przyszłość. Czy dzięki temu lepiej poznaliśmy grunt naszej wędrówki? Który z tych sposobów daje nam gwarancję bezpiecznego losu? Poznaliśmy znaczenie chwili? Czy teraz znamy jej pęd i wartość? Który z tych trzech typów życia gloryfikował najpiękniejszą z możliwych opowieści? Ta chwila również będzie zapisana. Może warto, by czas, zmarnowany na czytanie czyichś wypocin, wydał owoc? Decyzja należy do Ciebie.

Mam nadzieję, że każdy z Was znalazł odpowiedź na chociaż część pytań, ponieważ to już koniec naszych wspólnych rozważań. Jako autorka pragnę podzielić się z Wami pewną myślą, którą wzbudziła we mnie ta praca.

Czas nieubłaganie pędzi do przodu. Z każdą sekundą zbliżamy się do kresu naszego ziemskiego życia. Jednak nie jest to powód do lęku. Tu, muszę zgodzić się ze słowami Wisławy Szymborskiej: „Ale teraz zaśnij. Jest noc, a jutro masz pilniejsze sprawy…” Pragnę jeszcze przekazać Wam ogromną prośbę; nie gnajcie za życiem, ponieważ to jak pogoń za wiatrem w księdze Koheleta (Pismo Święte) lub walka z wiatrakami w powieści Miguela de Cervantesa „Don Kichot”. Pozwólmy, by życie samo wydeptało swoją ścieżkę, a my… „Śmiejmy się! Kto wie, czy świat potrwa jeszcze trzy tygodnie?”

 

Dorota Łabędzka, kl. 1C