Warning: Use of undefined constant JMF_THEMER_MODE - assumed 'JMF_THEMER_MODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/czachowski/public_html/plugins/system/djjquerymonster/djjquerymonster.php on line 210
O kobietach... z punktu widzenia świadka koronnego

„Masa o kobietach polskiej mafii” ma dwóch autorów. Pierwszym z nich jest Artur Górski, pisarz i dziennikarz śledczy. Drugim - Jarosław Sokołowski, pseudonim „Masa”, najsłynniejszy polski świadek koronny, który wyrwał się z mafijnego piekła. Główną część książki stanowią rozmowy pisarza z Sokołowskim. Kooperacja obu panów zaczęła się już kilka lat temu w redakcji miesięcznika „Focus Śledczy”. Górski był naczelnym pisma i zaproponował „Masie” pisanie felietonów.

„Masa o kobietach polskiej mafii”to niby luźna rozmowa dziennikarza ze świadkiem koronnym. Piszę „niby luźna”, bo jakoś wyraźnie rzuca się w oczy edycja tej dyskusji. Dość banalne pytania, wystudiowane… Nie chce mi się wierzyć, że tak wygląda rozmowa z jednym z „karków” z mafii pruszkowskiej. Ale rozumiem, że na potrzeby czytelnika należy czasem łagodzić przekaz. Przymknęłam więc oko i dałam się ponieść mrocznym historiom ze Żbikowa.

Język mafii przybliża sam „Masa”, bardzo strategiczny eksgangster. W strukturach pruszkowskich Sokołowski krążył „między górą a dołem”. Miał pełen obraz tego, co działo się na każdym szczeblu mafijnej hierarchii. Do tego „Masa” był idealnym wcieleniem gangstera z „ciągotami do wielkiego świata”. Dość przypomnieć, że jako właściciel legendarnej polskiej dyskoteki – warszawskiej „Planety”, gościł w naszym kraju światowe gwiazdy, na przykład Spice Girls czy Modern Talking.

Kobiety mafii, co dobitnie pokazuje książka Górskiego i Sokołowskiego, to nie tylko żony, matki i kochanki gangsterów. To przede wszystkim setki anonimowych dziewczyn, które pracowały w mafijnych klubach i restauracjach. To kobiety z konkursów piękności, całkowicie podporządkowanych zakulisowemu, gangsterskiemu jury. Wreszcie, dziewczyny z prowadzonych przez mafię klubów go-go i agencji towarzyskich. Większość żon gangsterów nie miała pojęcia o tak „rozrywkowym” trybie życia swoich mężów. Zresztą część z nich przez długi czas w ogóle nie była świadoma tego, czym dokładnie zajmują się ich partnerzy. Orientowały się dopiero po latach, kiedy zaczęły się egzekucje, a policja na poważnie zabrała się za rozbijanie grupy. Ale żony mafiozów łączyło jedno, bez względu na stan ich świadomości: wszystkie korzystały pełnymi garściami z przywilejów dostatniego życia. Do tego wyraźnie cieszyły je siła i prestiż, które zyskiwały dzięki swoim mężom.

Historia kobiet polskiej mafii zna też butne przypadki, które realizowały się jeszcze inaczej. Mowa o kobietach, które same, i to bardzo skutecznie, sięgnęły po władzę. Czyli o tak zwanych „ikonach”. Największą z nich była Monika, żona Andrzeja Z. „Słowika”. Monika słynęła z nieposkromionego libido, obsesyjnego zamiłowania do życia w luksusie i braku samokrytycyzmu. Do historii przeszedł nawet jej pewien greps: „W Warszawie są jedynie dwie prawdziwe damy. Ja i pani prezydentowa Kwaśniewska”.

Matki mafiozów zazwyczaj chciały jakoś ustawić swoje dzieci w życiu. A że najczęściej były to kobiety wywodzące się ze środowisk patologicznych, to wychowywały swoich synów tak, żeby ci po prostu poradzili sobie w „trudnym świecie”. - Chciały dla nich dobrze, nawet jeśli owo „dobrze” oznaczało służbę złu.

Podobna ślepa motywacja towarzyszyła też niektórym kochankom gangsterów. Z tym że one, chcąc dla mafiozów „dobrze”, same wkraczały na drogę występku: jak Patrycja R. i Halina G. „Inka”. Pierwsza z nich „wystawiła na strzał” Andrzeja K. „Pershinga”, druga Jacka Dębskiego, byłego ministra sportu. Obie zrobiły to z miłości do innych mężczyzn. Według „Masy”, nie były żadnymi superagentami, tylko „ślepo wiernymi dziewczynami”. Sokołowski opowiada tę, jak i wiele innych historii kobiet polskiej mafii, z zaskakującej perspektywy. „Masa o kobietach polskiej mafii” to książka zdumiewająca, podobnie jak okoliczności, w których powstawała.

Agata Wieczorek, kl. 1C