Warning: Use of undefined constant JMF_THEMER_MODE - assumed 'JMF_THEMER_MODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/czachowski/public_html/plugins/system/djjquerymonster/djjquerymonster.php on line 210
Wilno - stolica, która zaskakuje

Jadąc do Wilna, zapewne każdy oczekuje niezapomnianych wrażeń i unikalnych zabytków, jak w Pradze czy Dreźnie. Tu, niestety, muszę Was zmartwić. Od granicy do stolicy Litwy wiedzie prosta 250 km asfaltowa droga. Dokoła szczególnych widoków brak. Nasz wzrok przykuwają tylko wysokie lasy i rozległe pola, od czasu do czasu na horyzoncie ujrzymy nieduże skupisko domków.

Trudno się nawet zorientować, że właśnie przekroczyliśmy "progi" stolicy Litwy, są co prawda szersza droga i pojawiające się stopniowo stacje benzynowe, na których przed wjazdem do wielkiego miasta większość turystów robi sobie mały przystanek. I tu czeka ich wielka niespodzianka. Toalety, które z zewnątrz wyglądają ładnie i schludnie, w środku kryją zardzewiałą wodę. Nie radzę nawet myć rąk, bo ten ohydny zapach potrafi długo utrzymywać się na ciele. Im bliżej centrum miasta, Wilno odkrywa przed nami kolejne sekrety. Na pewno dużym zaskoczeniem mogą być stare trolejbusy poruszające się po drogach i spora liczba zakładów przemysłowych. Głównym obszarem zwiedzania jest zazwyczaj Starówka Wileńska, wpisana na światową listę UNESCO oraz parę innych zabytków znajdujących się w centrum. I tu możemy ulec rozczarowaniu. Niektórych zwiedzających zabytki zachwycają, a innych rozczarowują, co wiąże się z niechęcią do dalszego zwiedzania.

Myślę jednak, że jest parę miejsc, które zasługują na szczególną uwagę. O unikatowości tej świątyni decyduje wystrój jej wnętrza stworzony przez włoskich i lokalnych mistrzów. Mowa o kościele Św. Piotra i Pawła. Ściany i sklepienia barokowego zabytku są bogato zdobione stiukami (mieszanina gipsu, wapienia i jajka), ornamentami i rzeźbami. Na wspaniałą dekorację świątyni składa się około 2 tysięcy figur, kompozycji ornamentalnych o tematyce historycznej, biblijnej, mitologicznej oraz freski z drugiej połowy XVII wieku. Gra światła i cienia sprawia, że dekoracja żyje i jest niejako w ruchu. Uwagę przykuwa ambona w kształcie łodzi Piotrowej oraz wiszący pod kopułą oryginalny kryształowy żyrandol.

Kolejnym ciekawym obiektem jest Cmentarz na Rossie roztaczający się wśród wzgórz porośniętych sosnami, brzozami i dębami, zajmujący powierzchnię około 10,8 ha. Spoczywają tu polscy żołnierze polegli w bojach, a także znane postaci polskiej, białoruskiej i litewskiej historii. Wśród grobów żołnierzy z okresu międzywojennego najbardziej wyróżnia się grobowiec bez nazwiska z napisem "Matka i serce syna", w którym, obok Marii z Billewiczów Piłsudskiej, złożono 1936 roku w srebrnej urnie serce Józefa Piłsudskiego. Na cmentarzu odnajdziemy także nagrobki Joachima Lelewela – profesora Uniwersytetu Wileńskiego, nauczyciela Adama Mickiewicza oraz Euzebiusza Słowackiego i Augusta Bècu – ojca i ojczyma Juliusza Słowackiego.

Na Placu Katedralnym warto odnaleźć wyróżniającą się płytę chodnikową z napisem „stebuklas” – czyli cud. Jeżeli chcemy, aby wydarzył się cud, wystarczy 3 razy obrócić się o 360 stopni w kierunku wskazówek zegara. Interesującą atrakcją jest także ulica Literatów (jej nazwa związana jest z tym, że mieszkał tam Adam Mickiewicz). W 2008 roku grupa artystów wpadła na pomysł ożywienia tej ulicy i ozdobienia jej dziełami sztuki, nawiązującymi do literatów. Uroczyście odsłonięto na niej ścianę, na której malarze i artyści z innych dziedzin sztuki przez dwa lata tworzyli metalowe, drewniane, szklane i inne płytki lub obiekty.

Niewątpliwie, miejscem, które mnie zauroczyło, jest Zarzecze, niegdyś dzielnica marginesu społecznego. Dziś już nie dzielnica, ale "republika" artystów. Zarzecze ma własny hymn, konstytucję, prezydenta, premiera, ambasadorów, biskupa oraz swojego patrona – Anioła Zarzecza z brązu… Są tu też dwa kościoły, cmentarz, siedem mostów przechodzących przez rzekę Wilenkę. Już sam most na Wilence jest wart uwagi – wiszą na nim kłódki wszelkiej wielkości i kolorów, z wygrawerowanymi imionami zakochanych. Pary wierzą bowiem, że gdy zapną na zarzeczańskim moście dowód swej miłości z wyrytymi sygnaturami, inicjałami czy wyznaniami – będą razem już na zawsze. Patrząc na ciągle zwiększającą się liczbę kłódek, trzeba przyznać, że Litwini są bardzo romantycznym i kochliwym narodem. A obywatele innych krajów idą za ich przykładem, chętnie biorąc udział w miłosnej tradycji.

Po przekroczeniu republiki Zarzecza naszą uwagę niewątpliwie zwracają ogromne nowoczesne rzeźby. Przyznam szczerze, niektóre dość kontrowersyjne i trudne do zinterpretowania. Od czasu do czasu warto unieść wzrok do góry. Wówczas na dachu Inkubatora Sztuki zobaczymy stolik, na którym znajduje się zastawa do kawy i herbaty oraz dwa krzesła. To praca podyplomowa Aine Bunikyte, nawiązująca do tęsknoty za dzieciństwem. Istnieje możliwość wejścia na dach i wypicia tam kawy. To na pewno ciekawe przeżycie. Tym bardziej, że ze "szczytu" roztacza się piękny widok na panoramę Zarzecza i Starówki.

Republika "artystów", jak już wcześniej wspomniałam, ma własną konstytucję, która diametralnie różni się od naszej czy innych państw. Pozwolę sobie przytoczyć niektóre jej punkty: "Człowiek ma prawo mieszkać nad Wilenką, a Wilenka przepływać obok człowieka", "Człowiek ma prawo do lenistwa i nicnierobienia", "Pies ma prawo być psem", "Kot nie ma obowiązku kochać swego pana, ale powinien pomóc mu w trudnej chwili", "Człowiek ma prawo obchodzić swoje urodziny albo ich nie obchodzić", "Człowiek ma prawo nie mieć żadnych praw". Czytanie tego dokumentu niejedną osobę doprowadza do śmiechu, tym bardziej, że cała konstytucja liczy 38 punktów.

Główną atrakcją turystyczną Wilna (w pewien sposób jego wizytówką) jest Ostra Brama. Wydawałoby się wielki i okazały obiekt, bowiem znajduje się w nim obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej. W rzeczywistości jest to stosunkowo niewielka, niebieska budowla, pod którą przechadza się duża ilość bezdomnych i pijaków. Zapachy wokół też nie należą do najprzyjemniejszych.

Po długim i męczącym zwiedzaniu nadszedł czas na regionalny obiad. W Czechach zjemy knedle, natomiast na Litwie czekają na nas kibiny karaimskie. Są to pierożki, wykonane z ciasta przypominającego drożdżowe, nadziewane baraniną lub wołowiną. Istnieje nawet instrukcja jedzenia tego przysmaku, należy wziąć serwetkę i złapać za koniec pieroga – to dla naszego bezpieczeństwa, gdyż w kibinie oprócz mięsa znajduje się także nieduża ilość rosołu, która może pobrudzić nasze ubrania. Powiem szczerze, że danie wyglądało bardzo apetycznie. Niestety, na tym skończyły się jego walory. W smaku było niedobre. Chociaż przyznam, że na początku mi smakowało (może to dlatego, że byłam głodna). Zbite, stare mięso i chrząstki, które trudno było w jakikolwiek sposób skonsumować. A to wszystko było warte 10 Litów (12,50zł), mogę powiedzieć – zmarnowane pieniądze. Może to wina restauracji? Nie mam pojęcia. Chyba trudno będzie mi się przekonać do tego dania. Na szczęście, niesmak w ustach zrekompensowały słodkości litewskie. Mam tu na myśli serki twarogowe w czekoladzie o najróżniejszych smakach: truskawkowym, waniliowym, czekoladowym, mlecznym, brzoskwiniowym. Regionalne "batoniki" godne polecenia.

Wilno to miasto o różnych obliczach. Nieduża stolica, która kryje w sobie parę ciekawych zakątków. Czy warto je odwiedzić? Byłam tam już dwa razy. Za każdym razem ponownie zachwyca i rozczarowuje, ale mimo wszystko warto zobaczyć kolebkę polskości na Litwie.

Agata Nogaj kl. 2F

 

Źródło zdjęcia:

http://www.globtroter.pl/zdjecia/95915,litwa,wilno,kosciol,sw,,piotra,i,pawla,detale.html