Warning: Use of undefined constant JMF_THEMER_MODE - assumed 'JMF_THEMER_MODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/czachowski/public_html/plugins/system/djjquerymonster/djjquerymonster.php on line 210
Od małpy do człowieka - od człowieka do maszyny!

Kaśka wstaje każdego dnia o 5.30. Odwraca się na drugi bok i sięga po najnowszy model iPhone'a. Sprawdza Facebooka, pocztę, wiadomości, kto dzwonił, a kto nie. Zajmuje jej to około 10 minut. Dopiero potem udaje się do łazienki i do kuchni na śniadanie. Ubiera się, pakuje do szkoły. Ale cały czas w ręce trzyma iPhone'a. Cały czas jest jej potrzebny.

Michał budzi się dwie godziny wcześniej niż powinien. Po co? Musi zdobyć nowy poziom w swojej ulubionej grze. W przeciwnym wypadku nie będzie mógł się skupić w szkole. Tak to sobie tłumaczy. Ale tak naprawdę, to nawet jeśli mu się to uda, na lekcjach nadal myśli o gierce. Jak pokona wroga? Czego potrzebuje jego osada? Czy na pewno ma wystarczająco dużo wojska? A sprawdzian z matmy? Kto by się tym przejmował... Przecież musi dogonić kumpla z klasy, który ma wyższy level!

Julka ma dopiero 4 latka. Gdy jej starsze rodzeństwo opuści dom, ona mimo że mogłaby jeszcze pospać, wstaje i uruchamia komputer. Nie je śniadania, nie ubiera się, nie kąpie. Gra w swoje ulubione gierki w sieci. Ubiera lalki, czesze je, maluje. W końcu odchodzi od PC i idzie do kuchni. Bierze z lodówki jogurt i udaje się do salonu. Włącza telewizor, skacze po kanałach. O! Bajka na Disney Channel! Ogląda ją. Następną też. I kolejną także. Jak dobrze, że nie chodzi do przedszkola... Jak dobrze, że niania nie interesuje się tym, co robi...

A rodzice? Są w pracy. Robią wszystko, by ich dzieciom żyło się jak najlepiej. Biorą dodatkowe godziny, projekty, zlecenia. Ciągle są czymś zajęci. Czasem nie ma ich w domu nawet w weekendy, a jeśli są to zazwyczaj siedzą przy laptopie bądź śpią. Są już zmęczeni tym ciągłym wyścigiem szczurów. Ale wiedzą, że nie mogą się poddać. Każda chwila słabości będzie wiele ich kosztować. A odpoczynek? Odpoczną na starość. Dzieci się nimi zaopiekują...

~~~

Nasz świat ciągle się rozwija. Każdego dnia na rynek wchodzą nowości technologiczne. Sprzedawcy krzyczą do nas: "Musisz to mieć!" Ale czy naprawdę musimy? Nie, my chcemy. W ten sposób dowartościowujemy swoje ego, a dzieciom wynagradzamy brak rodziców. Po pewnym czasie małe pociechy przyzwyczajają się, że coś im się należy. Nie traktują tego jak prezent, a pewną konieczność, która musi być spełniona. Bo jak można nie mieć iPada, kiedy wszyscy go mają? Jacy wszyscy? Koleżanki ze szkoły, znajomi, kumple z osiedla.

A świat rozwija się dalej. Tylko my cofamy się w rozwoju. Nie czytamy tradycyjnych książek - mamy od tego audiobooki i ebooki, które w niczym nie dorównują papierowej powieści. Nie chodzimy do kina, bo większość filmów pojawia się w Internecie. Gdy nasz znajomy ma urodziny, nie dzwonimy do niego, by życzyć wszystkiego najlepszego, a piszemy mu puste "sto lat" na facebookowej tablicy. Niech ludzie widzą, że pamiętaliśmy.

Nie, to komputer pamiętał. My jedynie wykonaliśmy jego sugestię. Jedną z wielu. Powoli zatracając własne zdanie i zdolność do indywidualnego myślenia. Kierujemy się tym, co wszyscy mają, co wszyscy robią, czytają, oglądają, czego słuchają, co mówią i gdzie chodzą. Zabijamy w sobie resztki niezależności. Ba, pozwalamy na to innym bez słowa sprzeciwu!

Internet miał służyć ułatwieniu codziennego życia. Dzięki niemu mamy okazję łatwo kontaktować się ze znajomymi, śledzić najnowsze wiadomości i trendy, być na bieżąco w kwestiach kulturowych i móc się rozerwać. Same plusy, piękny plan. Tylko mało kto przewidział, że wszystkie te oferty są tak kuszące, że ludzie zachłysną się nimi i nie będą potrafili z nich rozważnie korzystać. Bo czy rozwagą jest granie w grę przez kilkadziesiąt godzin non stop? Czy za coś normalnego można uznać fakt, że w Internecie publikujemy zdjęcia, wpisy informujące o tym, co robimy w każdym momencie? Fryzjer, masaż, rodzinna impreza, kino, wypad ze znajomymi. Czy powinniśmy przyzwalać na to, by dziecko zamiast czytać książki, poznawać świat, bezczynnie gapiło się w monitor, gdzie wyświetlają się sztuczne i bezsensowne kreskówki (z bajkami typu 'Smurfy', 'Wilk i zając' i inne równać się nie mogą).

Jak daleko zajdzie proces, w którym przekraczamy granicę racjonalnego korzystania z nowości technologicznych? Czy jest coś, co może odmienić bieg zdarzeń? Po co marnować swoje życie na przechodzenie kolejnych poziomów gry? Jaki sens ma ciągłe bycie 'online'? Przecież na świecie tyle się dzieje! Jednak z każdym dniem zmieniamy go na gorsze. Popularność człowieka i jego wartość określamy miarą facebookowych like'ów. Smutek i ból po utracie drugiej osoby wyrażamy poprzez kwadratowy nawias z gwiazdką w środku. Organizujemy konferencje internetowe, rozmowy video. Komunikujemy się za pomocą chatów. No bo po co nam kontakt twarzą w twarz? Po co spotykać się z kimś na mieście? Przecież wystarczy włączyć Skype'a, zaparzyć kubek kawy, zgasić światło i gotowe! Bez wychodzenia z domu, za darmo! Idealne rozwiązanie dla ciągle zabieganych, wiecznie niemających czasu osób, które tak naprawdę nie żyją, a karmią się sztuczną namiastką prawdziwego życia. Na Facebooku, na Google + i YouTube. I myślą, że dzięki temu są lepsi, szczęśliwsi...

Pytań jest wiele, a odpowiedzi o wiele mniej, gdyż oczywiście brakuje nam czasu na to, by je podać, by wypowiedzieć się, obronić, zastanowić, pomyśleć. Trzeba iść do przodu, konkurencja nie śpi. Tak samo jak nie śpią twórcy nowoczesnych technologii, zasypując nas kolejnymi nowinkami, które sprawiają, że chętnie wydajemy ciężko zarobione pieniądze. Kto wie, co jeszcze są w stanie wymyślić, by przyciągnąć klienta. Możliwe, że za kilka lat na wizyty u lekarza będziemy umawiać się i uczęszczać poprzez Internet? Będziemy palić wirtualne znicze na grobach naszych bliskich. O, małżeństwa i wesela na Facebooku - to byłoby coś! Nawet wódkę będziemy pić, patrząc się w ekranik, a nie w oczy rozmówców!

Co zabawniejsze - ten artykuł pierwotnie także miał ukazać się w sieci, a nie na papierowym wydaniu, gdyż media właśnie przenoszą się do Internetu, bowiem sieć jest przyszłością i tu następuje rozwój. Wraz końcem 2012 roku z amerykańskich kiosków znikła tradycyjna wersja Newsweeka. A że w Polsce wszystko, co Amerykanie wymyślą, nawet jeśli nie jest dobre, szybko się przyjmuje, więc już niedługo też nie będziemy zapewne mogli podczas śniadania przeczytać nowego wydania "Wyborczej" czy "Rzeczypospolitej". No, chyba, że na iPadzie!

 

Daria Prygiel, kl. 1B