Warning: Use of undefined constant JMF_THEMER_MODE - assumed 'JMF_THEMER_MODE' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /home/czachowski/public_html/plugins/system/djjquerymonster/djjquerymonster.php on line 210
Warszawskie Targi Książki 2017

Przez cztery dni, od 18 do 21 maja, w Warszawie na Stadionie Narodowym trwały Targi Książki, wydarzenie – jak sama nazwa mówi – poświęcone książce i przyciągające polskich i zagranicznych wydawców. Inicjatywa ta jest młoda, bo historia Targów sięga tylko 2010 roku, ale już teraz mówi się o niej w skali międzynarodowej – co pokazują chociażby odwiedziny polskiego i niemieckiego prezydenta. Organizatorzy oferowali dostęp do stoisk ponad ośmiuset wydawców wystawiających sztandarowe wydania prac różnych autorów, zapowiadano spotkania z autorami i dodatkowe atrakcje od samych organizatorów. Na dodatek wydarzenie przyciągało licznych sprzedawców oferujących książki, które opuściły półki księgarni lub zostały naznaczone jakimś defektem – oczywiście po dużo niższej cenie.

Muszę przyznać jednak, że zawiodłem się po wejściu na stadion. Gdy pojawiliśmy się wraz ze znajomymi 20 maja, około 17:00, stadion był pełen ludzi oglądających wystawy wydawnictw. Pierwszym, co przyciągnęło moją uwagę i co mnie zaskoczyło, była ilość stoisk niezwiązanych z tematyką wydarzenia: wokół głównego wejścia stłoczyły się stoiska z koszulkami, grami planszowymi i pamiątkami. Drugim, tym razem pozytywnym i chyba najbardziej koncentrującym moją uwagę elementem Targów były stragany warszawskich antykwariatów zasypane starymi tomami często nieznanego pochodzenia. Mając nadzieję na znalezienie czegoś, co podobnie przyciągnęłoby mnie i zachęciło do pozostawienia swych pieniędzy, zacząłem zagłębiać się w korytarze między licznymi stoiskami. I z tą myślą węszyłem przez jakiś czas po „obozach” wydawców, jednak i tam spotkał mnie zawód – stragany były pełne książek, jednak były to książki spotykane na półkach każdej, dobrze wyposażonej księgarni. Ponadto, nie oferowano nic poza zgromadzeniem tomów jednego wydawnictwa w jednym miejscu: książki sprzedawano po normalnych cenach, a zdarzały się nawet droższe niż zwyczajowo; liczyłem nawet na nieznaczne rabaty, jednak najwyraźniej się przeliczyłem. Z wydawnictw, których nie spotkałem jak dotąd w księgarni i interesujących mnie swoimi publikacjami, odnalazłem tylko stragan „Krytyki Politycznej”.

Długo szukałem czegoś, co by mnie zaskoczyło, było w jakiś sposób wyjątkowe, niespotykane w całych Targach, jednak moje wysiłki spełzły na niczym. Widziałem wiele na swój sposób egzotycznych – bo zagranicznych – nisz, jednak były one niemal puste: tak w ofercie, jak i w ludziach; najczęściej książki w nich były poustawiane około metr od siebie, a samą treścią poruszały jakieś nieznane mi tematy (no i oczywiście były pisane językiem innym niż nasz język ojczysty, co – pomijając te po angielsku – eliminowało możliwość przeczytania chociażby tytułu); przy stoliczku siedział znudzony wystawca wpatrujący się cicho w jakiś punkt po drugiej stronie korytarza, czekając na zainteresowanych, którzy rzadko kiedy zaglądali na stoisko. Z oferowanych przez organizatorów atrakcji zauważyłem w czasie swojej wędrówki dwa wywiady z nieznanymi mi autorami; wolałem jednak nie przyłączać się do słuchaczy ze względu na małą rezerwę czasu, podczas której i tak niewiele zrozumiałbym z rozmów, które trwały – jak mi się zdawało – już od dłuższego czasu.

Uważam, że dla czytelnika jest to raczej okazja, by popatrzeć niż dokonać zakupu (chyba że wchodzi tam z gotową listą pożądanych książek) – przytłaczająca ilość osób i powodowany przez nie hałas nie pozwalają dokonać przemyślanego zakupu.

I tak opuściłem całe miejsce niezbyt radosny, a mój smutek osłodziły dopiero zakupy w taniej księgarni oferującej szeroki wachlarz książek o interesującej mnie tematyce. Nie wiem, czy zawiniło tutaj moje przesadne optymistyczne nastawienie i „szukanie cudów”, czy może introwertyczna natura wysuwająca ciche, przestronne księgarnie ponad zatłoczone, gwarne targi i przyrodzone skąpstwo faworyzujące antykwariaty, jednak z tego wydarzenia wracam pod słabym wrażeniem i raczej nie odwiedzę go w przyszłym roku.

 

Jan Urbańczyk, kl. 1C